- Sztuka, a zwłaszcza sztuka tańca, wymaga konsekwencji. Żywi się miejscem, pamięcią, energią pokoleń. Wymaga jednak codziennego treningu, ciężkiej pracy - mówi LESZEK BZDYL, tancerz, choreograf, twórca festiwalu Gdańska Korporacja Tańca.
Leszek Bzdyl [na zdjęciu]: - Nie traktujemy naszej Korporacji jako jednorazowej imprezy. To kolejna odsłona, kolejny etap pracy, ciąg nakładających się zdarzeń, które ruszyły dwanaście lat temu w postaci teatru Dada von Bzdülöw, do którego dotączył Gdański Teatr Tańca, co miało postać m.in. Bałtyckiego Uniwersytetu Tańca, a obecnie nosi imię Gdańska Korporacja Tańca. Wcześniej był Teatr Ekspresji Wojciecha Misiuro, a jeszcze wcześniej Janina Jarzynówna-Sobczak. Sztuka, a zwłaszcza sztuka tańca, wymaga konsekwencji. Żywi się miejscem, pamięcią, energią pokoleń. Wymaga jednak codziennego treningu, ciężkiej pracy. Dlatego podkreślam ciągłość, a nie "imprezowość". Powinna ona doprowadzić wreszcie do stworzenia tu Domu Tańca z prawdziwego zdarzenia. Abyśmy się nie musieli tułać po mieście i świecie.