EN

6.12.2023, 10:15 Wersja do druku

Dobre aktorstwo, nawet gdy patrzą w próżnię i rozmawiają z powietrzem

„Hamlet” Williama Shakespeare'a w reż. Macieja Gorczyńskiego w Teatrze Studyjnym w Łodzi, spektakl dyplomowy studentów Wydziału Aktorskiego Szkoły Filmowej. Pisze Sylwia Krasnodębska w „Gazecie Polskiej Codziennie”.

fot. Iwona Bandzarewicz/ Tomasz Kubicki/ mat. Teatru Studyjnego w Łodzi

„Hamlet” w reżyserii Macieja Gorczyńskiego, spektakl dyplomowy studentów wydziału aktorskiego łódzkiej filmówki w Teatrze Studyjnym w Łodzi, to dzieło zręcznie przygotowane, dojrzałe w przekazie i drapieżne w formie. Nawet jeśli Szekspir jest wykorzystany przez młodych artystów jako królik do zoperowania na otwartym sercu.

Każdy aktor chciałby mieć w CV kreację Hamleta. Teatralno-filmowa rzeczywistość nie jest jednak tak łaskawa. Tym razem wszyscy aktorzy mają to niecodzienne szczęście i prowadząc szaloną oraz ożywczą sztafetę ról, wcielają się (choćby na kilka minut) w Hamleta. Wymienieni alfabetycznie to: Maria Chojnacka, Dorota Goljasz, Szantal Strzelińska, Maksymilian Hojka, Jan Ja-kubik, Jakub Kondrat, Konrad Krupiński i Jakub Santarosa. Wymienieni od największej siły wyrazu: Szantal Strzelińska i reszta znakomitych młodych aktorów. Niemal wszyscy z potencjałem na dobrych rzemieślników scen i ekranów. Scenografia, kostiumy i reżyseria światła Iwony Bandzarewicz kapitalne. Podobnie jak muzyka Jana Jakubika przy współpracy ze Strzelińska i Antonim Włosowiczem.

Zamiarem twórców było, by każdy z przedstawionych w spektaklu Hamletów reprezentował inną dominującą cechę tej archetypowej postaci, od bezpardonowej bezwzględności do anarchicznego poczucia humoru. Śmiałe zadanie wykonane zostało w stopniu dostatecznym. Po niemal trzygodzinnym przedstawieniu zostają w głowie pytania o to, jak młodzi artyści czytają dziś Szekspira. Czy różnica światów i pokoleń nie zaburza poczucia udręczenia plugastwami ciążącymi na duszy? Czy twórcy celnie odczytują konflikt dotyczący chęci zbawienia w czasie korzystania z owoców grzechu? Jakimi środkami chcą dotrzeć do dna swojej duszy? Z przekładu Stanisława Barańczaka zostały strzępki. Ale to nic, skoro ocalał rytuał żalu, senna procesja przez kiszki żebraka, poddanie się płaczącemu nurtowi śmiercionośnej rzeki... Wszystko to namacalne i przemyślane. Pomysłowe, jak odegranie finałowej „mocy trucizny, która mroczy zmysły". Tu słowa mają coś do powiedzenia. Świat stoi otworem. Ale ma wiele pułapek. Nie zawsze przecież przyjdzie grać Hamleta.

Tytuł oryginalny

Dobre aktorstwo, nawet gdy patrzą w próżnię i rozmawiają z powietrzem

Źródło:

„Gazeta Polska Codziennie” nr 236