- Widzowie coraz odważniej wyrażają własne opinie o teatrze. Na pewno mają do tego większe możliwości. Jest Internet i media społecznościowe, które dają pozory anonimowości. A w realu? Wstają i wychodzą - o tym, co dziś oburza na scenie mówi Dorota Ignatjew, dyrektor Teatru im. J. Osterwy w Lublinie.
W marcu do urzędu marszałkowskiego woj. lubelskiego przyszedł list, pod którym z imienia i nazwiska podpisała się kobieta. Nadawczyni napisała, że będąc na spektaklu w Teatrze im. J. Osterwy zobaczyła na scenie rozebranych aktorów. Była zniesmaczona "epatowaniem nagością w publicznym teatrze za publiczne pieniądze". Chodzi o spektakl "Pani Bovary Kuby Kowalskiego, w którym aktorzy grający Emmę Bovary i Leona występują na scenie bez ubrania. List trafił na biurko Doroty Ignatjew, dyrektorki teatru. Kacper Sulowski: Co pani odpowiedziała? Dorota Ignatjew: Teatr budzi emocje, tak było jest i będzie. Zacytuję Macieja Nowaka że "albo ma się teatr albo ma się spokój". Wszelką korespondencję, którą otrzymuję czytam z uwagą, a nadawcę listu poinformowałam, że na wszystkich materiałach promujących spektakl widnieje informacja, że przedstawienie przeznaczone jest dla osób dorosłych. Poza tym spektakl cieszy się wysoką frekwencją. Wspomniałam,