IX Gdański Festiwal Tańca. Pisze Katarzyna Wysocka w Gazecie Świętojańskiej.
Dziewiąta odsłona Gdańskiego Festiwalu Tańca przyniosła emocje ambiwalentne. Z jednej strony można mówić o kontynuacji dyskusji na temat tańca w ogóle, z drugiej było jednak widać dramatyczny brak pomysłów i świeżości. W kuluarach Klubu Żak o tegorocznej edycji mówiło się różnie. Przede wszystkim, że to festiwal Anny Piotrowskiej, która artystycznie opiekowała się dwoma premierowymi projektami, jedną czytanką performatywną, ponadto pokazała swój jeden spektakl jako Bytomski Teatr Tańca i była członkinią jury Solo Dance Contest. Festiwal ogólnie oceniono jako przeciętny, wspominając najczęściej udane edycje z 2015 czy 2013 roku. O spektaklach tegorocznych mówiono, że zespoły czy soliści po raz kolejny wykorzystują wcześniej ograne układy czy koncepcje sceniczne. Oburzano się na kwalifikacje finałowe solowych tańców, przypominając o bardziej wyrazistych tancerzach z konkursu. Mniej pretensji miano do werdyktu jury, choć i tu były za