Młodzi reżyserzy coraz częściej dostają szansę rozpoczynania kariery w dużych teatrach. Skutki? Spośród kilkunastu tegorocznych debiutów większość okazała się średnio udanymi drobiazgami - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Jak oceniać debiuty młodych reżyserów, skoro często okazują się falstartami, a krytyka gromi za nie twórców, aktorów i dyrektorów-mecenasów? Mówią, że potrzeba im rozsądnej, kompetentnej krytyki. Takich recenzentów, którzy zamiast kierować się emocjami, rzetelnie ocenią ich pracę. Potrzeba im dyrektorów, którzy dadzą im szansę, zaufają, stworzą przyzwoite warunki. Co z nimi zrobić? Jak recenzować? Napisać pobłażliwy tekścik w stylu "właściwie kiepskie, ale reżyser miewa ciekawe pomysły"? A może w ogóle nie recenzować, zostawiając reżysera bez opinii, bez szansy na przejście pierwszego testu odporności? W każdym wypadku będzie to ze szkodą dla debiutanta. Żaden dyrektor nie będzie kwapił się z zatrudnieniem go, bo a) artysta publicznie został okrzyknięty beztalenciem, b) wg mediów jest nijaki, c) jest mediom, czyli światu, nieznany. Czy są mniej zdolni, mniej przebojowi, gorzej przygotowani do pracy niż pokolenie "młodszych zdol