Skakanie na tzw. wysoki len, wybijanie półpościa i czynienie psot, ale także zwyczaje związane z przestrzeganiem postu towarzyszyły dawniej na podlaskiej wsi Środzie Popielcowej i okresowi Wielkiego Postu. Jak przekonuje Zygmunt Ciesielski w książce "Plastyka ludowa roku obrzędowego w województwie podlaskim", dawniej na wsi w zapusty bawiono się do północy, lecz zdarzali się
i tacy amatorzy karnawałowej zabawy, którzy dopiero rano, wprost
od stołu, szli do kościoła posypać głowy popiołem.
Środą Popielcową rozpoczyna w Kościele katolickim trwający 40 dni okres Wielkiego Postu. Zgodnie z tradycją, jeszcze w Środę Popielcową kobiety bawiły się skacząc na tzw. wysoki len (czyli urodzaj), a na ulicy czy rynku dziewczęta zaprzęgano do tzw. kloca (potajemnie przyczepiony z tyłu szkielet śledzia lub szmaciana lalka) jako karę za to, że zwlekają z zamążpójściem. W podlaskim Radziłowie, gdzie w 2000 roku wznowiono tradycyjne widowisko zapustowe, w Popielec kobiety czatowały na mężczyzn z pończochami wypełnionymi popiołem, którymi biły ich żądając wykupu na babską zabawę. "Powszechnym zwyczajem było wybijanie półpościa w środę w połowie postu. Rzucano wtedy glinianymi garnkami wypełnionymi popiołem, najczęściej do sieni domów zamieszkałych przez panny" - czytamy w książce Ciesielskiego. Zachowywano się wtedy głośno, bo zwyczaj ten miał sprzyjać wypędzaniu duchów podziemia - "złych mocy ze wsi". Jak przypom