Instytucje kultury z pewnością potrzebują mocnego wstrząsu, muszą być bardziej efektywne. Jednak z drugiej strony potrzebują również możliwości długofalowej realizacji swojej misji wraz z wpisaną w nią koniecznością podejmowania ryzyka artystycznego. Nie jest to możliwe bez udziału środków publicznych - z Łukaszem Mintą, autorem tekstu "Kasa z budżetu dla teatrów? Ale niby dlaczego?", polemizuje Marcin Maćkiewicz, członek Obywatelskiej Rady Kultury, jeden z inicjatorów Poznańskiego Kongresu Kultury, kurator i producent związany z działalnością teatralną.
Łukasz Minta w swoim tekście "Kasa z budżetu dla teatrów? Ale niby dlaczego?" wzywa do poważnej dyskusji na temat kultury i sposobów jej finansowania. Problem w tym, że taka dyskusja - rzeczywiście potrzebna - trwa przynajmniej od kilku lat, a w Poznaniu nabrała rozpędu w momencie powołania Sztabu antykryzysowego na rzecz poznańskiej kultury. Populizm i brak orientacji Jeśli wczytać się w argumenty przytaczane przez Mintę, można odnieść wrażenie, że zamiast poważnej kontynuacji tej debaty, mamy do czynienia raczej z mieszanką populizmu, braku orientacji w temacie i pytań, które - choć niezwykle ważne i trafne - nie są nowe. Samo ich ponowne wywołanie niczego nie zmienia, a w połączeniu z wyczuwalną w tekście, zawsze znajdującą posłuch narracją o "kulturalnych darmozjadach", podważa wcześniejsze starania i w rezultacie przynosi efekt odwrotny od zamierzonego. Autor, pół żartem, pół serio, zaczyna od tego, że kupił swojej teściowej