O spektaklu "Król umiera, czyli ceremonie" w reż. Piotra Cieplaka ze Starego Teatru w Krakowie prezentowanym podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych pisze Antoni Winch z Nowej Siły Krytycznej.
Na widowni kłótnie i zamieszanie. Scena na potrzeby spektaklu Piotra Cieplaka "Król umiera, czyli ceremonie" została powiększona, zabierając tym samym dwa rzędy przeznaczone dla publiczności. W tej sytuacji pierwszym rzędem był rząd trzeci, trzeci zaś czwartym (jakby ktoś miał wątpliwości, to piąty rząd był piąty). W związku z tym widzowie mający bilety w pierwszym rzędzie siadali w trzecim, wtedy ci, którzy kupili miejsca w trzecim rzędzie przychodzili i pytali tamtych, co tu robią, tamci odpowiadali, że siedzą i że się nie ruszą. Obie strony miały w rękach równie mocne argumenty i nie chciały ustąpić. W relacji ze spektaklu wypada pisać przede wszystkim o spektaklu, gdy jednak na scenie grana była sztuka Ionesco, a na widowni doszło do odegrania jednoaktówki pt.: "Miejsce jest tylko rzędu nie ma", której nie powstydziłby się sam Mrożek, nie sposób było o niej nie wspomnieć. Teatr absurdu w teatrze absurdu. Sporych rozmiarów scena