EN

2.03.2021, 13:01 Wersja do druku

Da się być niezłomnym?

"Książę Niezłomny" Pedra Calderóna de la Barki/ Juliusza Słowackiego w reż. Michała Telegi z Teatru Współczesnego w Szczecinie na 12. Festiwalu Nowe Epifanie w Warszawie, pokaz online. Pisze Paulina Janas z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Piotr Nykowski/ Poza Okiem

Równość istnień, brak decyzyjności kobiet, bezwzględna władza i tragiczny los zależnych od niej jednostek – to tematy, które najmocniej wybrzmiewają w scenariuszu Michała Telegę i Włodzimierza Szturca wykrojonego z barokowego dramatu Calderona de la Barki w luźnym przekładzie Juliusza Słowackiego. Premiera „Księcia Niezłomnego” odbyła się online w ramach dwunastej edycji wielkopostnego Festiwalu Nowe Epifanie znanego z repertuaru, w którym sztuka dialoguje z religią. Tematem przewodnim w tym roku jest Apokalipsa. Michał Telega wystawił z zespołem Teatru Współczesnego w Szczecinie dramat, który realizowali z sukcesem najwięksi polscy reżyserzy – Juliusz Osterwa czy Jerzy Grotowski. 

Młody reżyser skupia się na wyłuskaniu osobistych tragedii bohaterów. Wiele scen zostało wyciętych z dramatu, bohaterowie nieraz przemawiają słowami innych osób, na tej zasadzie funkcjonuje też charakter stworzony przez scenarzystów – Maghreb (Ewa Sobiech). Imię oznacza ląd zachodzącego słońca, być może dlatego postać nieustannie zaznacza, by spojrzeć na morze – wybawienie od mrocznej, obłudnej rzeczywistości. Jest motorem napędowym zdarzeń – kimś, kto ściąga innych na ziemię, uświadamia, ale i raduje się z ich nieszczęścia, przypomina o niechybnej śmierci. Aktorka pojawia się przepasana od stóp do głów czarną tkaniną, trzymając mopa prorokuje ofiarę Feniksany: „Proś, by piękność ta twoja zagasła/ Wprzód, nim zmarłych zostanie okupem”. Jej głos jest miarowy, słyszymy go z nagrania (nie widać ust) zrealizowanego w cerkwi Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Gorajcu.

Opowieść o niezłomnym Don Fernandzie (Nikodem Księżak) zamyka się w godzinnej inscenizacji. Niestety skróty nie gwarantują zdynamizowania scen. Między postaciami rzadko kiedy wyczuwa się dialog. Wydaje się, że każdy z wykonawców odgrywa minimonodram, ma swój czas, zabrakło tylko partnerstwa. Brak energii między aktorami rozwleka akcję. Energetycznych momentów jest jak na lekarstwo. Publiczność przed komputerem ma szansę zaobserwować efekty dodane: zbliżenia kamerą, rozmazanie obrazu.

Akcja rozgrywa się w pałacu króla Fezu, architektura zdradza akcenty orientalne – palmy, rzeźbione drzwi. Kostiumy są czarne, to głównie płaszcze, skóry (Krystian Szymczak). Bogactwem stroju wyróżnia się jedyna kobieta w tym świecie – Feniksana (Adrianna Janowska-Moniuszko). Przepych nie oznacza jednak władzy. Okazuje się ona tylko pionkiem w grze ojca, króla Fezu (Grzegorz Młudzik). Minimalizując scenografię i rekwizyty twórcy pozwalają publiczności na głębsze skupienie się na słowie. Kosa czy kosz kwiatów to tylko narzędzia prowokujące dialog. Za pomocą drobnych gestów aktorzy stwarzają w wyobraźni widzów świat, o którym mowa. 

Do arabskiej rzeczywistości przybywają Europejczycy – Don Żuan (Wojciech Sandak) i Brytasz (Paweł Niczewski). Pod przykrywką bogobojności kadzą najechany ląd. Don Fernand przypomina chciwym towarzyszom o pierwotnym celu wyprawy – wsparciu Boga. 

fot. Piotr Nykowski/ Poza Okiem

Bardzo ciekawym i zarazem kontrastującym wobec treści elementem inscenizacji okazał się fortepian. To na nim wygrane zostaną pierwsze dźwięki pieśni (muzyka – Marta Skowiera), która wprowadza w sytuację Don Fernanda. Jedyny ubrany na biało artysta, Alfons (Robert Gondek), snuje improwizację (niczym z baru) wokół przewijającej się melodii, słowa dotyczą losu Fernanda. Muzyczne wariacje w uwerturze naprowadzają na romantyczną ironię, dają wskazówkę dystansowania się do zdarzeń, bo los księcia jest już przesądzony. Don Fernand widzi szerzej, nie łasi się na chwilowe dobra, jest wierny swym ideałom. Dostrzega winę po obu stronach – chrześcijan i arabów. Wyrzuca, że dla władzy doprowadzili do śmierci niewinnych ludzi. Jego świadomość wychodzi ponad ziemskie sprawy, wie o kruchości życia. To nieprzejednana jednostka, nonkonformista, w którym obudzi się pragnienie śmierci. Pozostawia pergamin, w którym prosi Boga, by zaatakował bogaczy, a może nawet zniszczył ten świat.

Michał Telega dotknął tematu kondycji ludzkiej wywołanej działaniami rządzących. Zwykli ludzie mogą jedynie – jak Feniksana – ulec złudnej myśli o swojej wielkości. Kto ma coś do powiedzenia? Da się być niezłomnym w tym świecie?

***

Paulina Janas – absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (specjalizacja teatrologiczna i edytorska). Studentka IV roku śpiewu solowego w Akademii Muzycznej w Gdańsku.

Źródło:

Materiał własny

Autor:

Paulina Janas

Wątki tematyczne