EN

25.03.2023, 11:51 Wersja do druku

Czy Wagner może być zabawny? Sukces polskiego śpiewaka w operze w Szwajcarii

„Zygfryd" Richarda Wagnera w reż. Andeasa Homokiego w Opernhaus Zürich w Szwajcarii. Pisze Anna S. Dębowska w „Gazecie Wyborczej".

Niezmierzone pokłady komizmu odnalazł w dziele Wagnera Andreas Homoki, reżyser "Zygfryda" w Zurychu. W tej operowej inscenizacji wyróżnia się Tomasz Konieczny.

Czy w przypadku oper Wagnera można mówić o komizmie? Jego dzieła sceniczne, zwłaszcza dramaty muzyczne rozgrywające się wśród bogów, gigantów i bohaterów, pełne są mitologicznej powagi, patosu i filozoficznych przemyśleń kompozytora (zarazem autora koncepcji dramaturgicznej i libretta do własnych oper), snutych na kanwie nordyckich mitów i podań.

Jednak Richard Wagner, wierny czytelnik dramatów Williama Szekspira, wiedział, że bez komizmu, ironii i groteski nie ma teatru. Szczypta humoru pozwala zachować dystans, a szaleństwo i błazenada bywają maską zakrywającą wrażliwość i godne mędrca spojrzenie na świat.

Wagnerowska tetralogia „Pierścień Nibelunga" (1848-74) opowiada o zmaganiach bogów, karłów i gigantów w walce o kształt świata. W oczach wielu twórców współczesnych „Pierścień…" jest przede wszystkim opowieścią o bezwzględnym wyścigu o władzę nad światem, w którym startują Wotan, władca germańskich bogów, karzeł Alberyk i jego brat, kowal Mime, oraz giganci Fasolt i zamieniony w smoka Fafner.

Wszyscy oni za wszelką cenę pragną zdobyć tytułowy pierścień, wykuty z ukradzionego przez Alberyka złota Renu. Kto ma pierścień, ten ma wszystko. Ale ten, kto w pogoni za spełnieniem nie zna umiaru, stosuje intrygi i podstępy, zniżając się do kradzieży, jak Wotan, strażnik praw i zasad, ten karleje. Jest śmieszny, odsłaniając własne słabostki.

W „Pierścieniu Nibelunga" wyścig na szczyt kończy się zaburzeniem harmonii świata, upadkiem bogów i pożarem Walhalli. Tak to jest, gdy człowiek próbuje naturze wydrzeć jej skarby, zdaje się mówić Wagner, którego można dziś uważać za protoekologa. Mało tego – kompozytor, który zgodnie z duchem swojej epoki był raczej mizoginem, w „Pierścieniu…" staje się protofeministą.

W tetralogii mężczyźni, dążąc do potęgi, której wciąż im mało, doprowadzają świat do zguby. Postacie kobiece strzegą skarbów natury (córy Renu), znają przyszłość i nie próbują zmieniać biegu rzeczy (bogini Erda), oddają się miłości całym sercem (Zyglinda) lub łączą bohaterstwo z poświęceniem (Brunhilda).

A komizm? Jego niezmierzone pokłady odnalazł w „Zygfrydzie", trzecim ogniwie „Pierścienia Nibelunga", niemiecki reżyser Andreas Homoki, który w kierowanym przez siebie Opernhaus Zürich od ubiegłego roku realizuje cały „Ring".

Okruchy komizmu

„Zygfryd" w inscenizacji Andreasa Homokiego to wysokiej klasy teatr, w którym humor i komiczne sytuacje narysowane są subtelną kreską. Jego źródła tkwią w partyturze, wnikliwie odczytanej przez reżysera i dyrektora muzycznego Opernhaus Zürich, którym jest znakomity dyrygent Gianandrea Noseda. Pod jego batutą orkiestra Opernhausu grała jak sam diabeł, żarliwie, a precyzyjnie. A przecież „Zygfryd" to najbardziej symfonicznie napisana partytura spośród czterech ogniw „Ringu", było więc czego posłuchać.

Muzyka „Zygfryda" tonie w mroku, w ciemnych barwach, w których znaleźć jednak można okruchy komizmu. Istotną rolę odgrywają w partyturze nisko strojące instrumenty: kontrabasy intonujące wyraziste, jędrne rytmicznie motywy, altówki, fagoty, waltornie i tuba.

Zwłaszcza ten ostatni instrument jest bardzo istotny - w II akcie Wagner poprzedza wydarzenia orkiestrowym preludium, w którym długie solo ma właśnie najniżej strojąca tuba kontrabasowa. Zapowiada ona pojawienie się smoka Fafnera, w głębokiej pieczarze strzegącego pierścienia ukutego ze złota Renu (na scenie pojawia się najpierw jego ogon).

Pod batutą Nosedy solo tuby i jej wejścia w I i II akcie mają jednak odcień parodystyczny – zło nadchodzi, zło się zbliża, ale jest ciężkie, niezgrabne, a przez to groteskowe, jak kłótnia dwóch karłów Nibelungów – Alberyka i Mimego (oczywiście o złoto), pokazana przez Homokiego w II akcie niczym walka zawodników sumo.

Scena tonie w mroku, bo mroczne są intencje bohaterów. Jedyną jasną postacią jest Zygfryd (Klaus Florian Voigt). Przyszły bohater (Held) wychowuje się w grocie u kowala Mimego, tak jest u Wagnera – u Homokiego akcja rozgrywa się w wielkich przestrzeniach mieszczańskiego salonu wyłożonego czarną boazerią i sztukateriami. Na podłodze leżą powywracane czarne krzesła i fotele klubowe, ślady dawnej świetności.

To jakiś upadły dom, może dwuznaczny moralnie bank Credit Suisse, z którego upadkiem zbiegła się premiera zuryska „Zygfryda". W tych wnętrzach wciąż śni się o potędze, a są to sny złowrogie. Konstrukcja scenograficzna osadzona jest na scenie obrotowej, którą Homoki stosuje oszczędnie, zwykle po to, aby przyśpieszyć tempo narracji lub przejść do innego miejsca akcji (pieczara Fafnera).

Wbrew librettu nie ma w tym przedstawieniu lasu, są tylko wspomniane salonowe mroczne wnętrza. Las pojawia się w wyobraźni i muzyce, wraz z przybyciem na scenę Ptaszka Leśnego (Rebeca Olvera), który jest dobrym duchem Zygfryda.

Na czarnej ścianie dekoracji jak na ekranie pojawiają się wtedy tajemnicze cienie liści i gałęzi, resztę dopowiada genialna muzyka Wagnera. Pod batutą Nosedy drobne figury rytmiczne w smyczkach poruszają się niczym masy letniego powietrza w cieniu drzew, a flet, klarnet i waltornia nawołują się po ptasiemu. Muzyka Wagnera jest w II akcie bardzo sensualna i sugestywna i Noseda świetnie to uchwycił.

Naiwny chłopiec jako heros

O złotym pierścieniu marzy więc Mime (Wolfgang Ablinger-Sperrhacke). Do jego domu przybywa też śpiewany przez Tomasza Koniecznego Wotan w przebraniu wędrowca (Wanderer), który nie porzucił swoich planów zdobycia władzy nad światem. Obaj chcą się posłużyć młodym Zygfrydem, synem szlachetnej pary herosów Zyglindy i Zygmunta, kazirodczego związku bliźniąt spłodzonych przez Wotana i Erdę.

Zygfryd niczego się nie boi. W I akcie mały niedźwiadek rzuca mu się w ramiona, zamiast być przez niego zabitym (pierwsze dotknięcie poczucia humoru w tym przedstawieniu). Chłopak pragnie zdobyć miecz, który nie rozpryśnie się na kawałki jak inne, wykute przez Mimego. I znajduje takie oręże – to czarodziejski miecz Notung, spadek po ojcu.

Zygfryd wychowany z dala od ludzi nie wie nic o świecie, nie ma pojęcia o miłości. Mimego nienawidzi. Dopiero w I akcie, choć już jest dorosły, dowiaduje się od przybranego ojca, że miał matkę, która oddała go na wychowanie, a sama zmarła. Od tej pory w silnym i rosłym chłopaku kiełkuje pragnienie miłości, które znajdzie spełnienie w spotkaniu z Brunhildą w III akcie.

Klaus Florian Vogt przekonująco kreuje postać długowłosego skauta w sportowym ubraniu khaki, naiwnego chłopca, który budzi postrach swoją siłą (dowcipna polemika z obrazem Zygfryda jako germańskiego mordercy, prototypu nadczłowieka).

Nawet w głosie śpiewaka słychać naiwne zadziwienie światem. Vogt debiutował w Zurychu w tej roli. Nie jest to łatwy dla ucha głos – czasami brzmi płasko i surowo, ale śpiewak momentalnie potrafi zaokrąglić frazę, nadać jej nowy kolor, a w połączeniu ze świetną dykcją i dobrym aktorstwem był w tej roli bardzo przekonujący. Piękna jest scena rozmowy Zygfryda z Ptaszkiem Leśnym, który obejmuje Zygfryda białym skrzydłem i prowadzi ku Brunhildzie (ładnie brzmiąca Camilla Nylund).

Z kolei Wolfgang Ablinger-Sperrhacke jako Mime stworzył wręcz wirtuozowską rolę – Mime to safanduła w drucianych okularkach. Od Zygfryda domaga się miłości synowskiej, ale jest podstępny i gotuje wywar, który ma chłopaka zabić, gdy już wyrwie smokowi Fafnerowi pierścień. Ablinger to tenor charakterystyczny, idealny głos obrazujący tchórza i rezonera, postać z gruntu komiczną, która ośmiesza samą siebie wysokimi dźwiękami, gadulstwem i poruszaniem się po scenie drobnymi kroczkami.

Tomasz Konieczny świetny jako podstępny Wotan

Wotana kreował Tomasz Konieczny. Stworzył wybitną rolę, połączenie wysokiej klasy aktorstwa z kreacją wokalną. Złożyło się na nią doskonałe podawanie tekstu (bardzo istotne w operach Wagnera) i emisja głosu obfitująca w różne barwy i nastroje.

Wotan w „Zygfrydzie" ukrywa swoją butną siłę pod przebraniem znużonego wędrowca. Konieczny świetnie pokazuje władcę bogów, który stara się rozprostować kości po długiej wędrówce, ale za chwilę zrywa się zwinnie z fotela, aby wejść w polemikę z wystraszonym Mimem. Ma swój plan i jak zwykle manipuluje innymi, co Konieczny świetnie pokazuje - gestem, spojrzeniem, zawieszeniem głosu, akcentem położonym z mocą na słowie lub zdaniu.

Głos śpiewaka brzmi wspaniale w momentach, gdy Wotan wraca do swojej władczej postawy. Ciemna, nieco metaliczna i złowrogo brzmiąca barwa głosu, sposób wypowiadania słów, który nakazuje innym bohaterom ostrożność w rozmowie z Wotanem – to są środki, którymi Konieczny zbudował arcyciekawą postać.

Polski artysta od wielu lat specjalizuje się w Wotanie i dziś należy do największych wykonawców tej roli, którą wielokrotnie śpiewał w rozmaitych inscenizacjach „Ringu". Obliczył, że jako Wotan w „Walkirii" wystąpił już w 17 różnych inscenizacjach w Europie. Opanował tę partię bardzo wcześnie, bo jako 27-latek, a zaczął ją śpiewać na dobre 20 lat temu w wiedeńskiej Staatsoper (tam śpiewał również Alberyka).

Obecnie kreuje tę postać w Bayreuth (debiut w tej roli w 2022, powrót na Festiwal Wagnerowski w tym roku) i właśnie w Zurychu.

To wielki sukces, Wotan był bowiem specjalnością największych śpiewaków wagnerowskich, a w dramaturgii „Pierścienia…" odgrywa kluczową rolę. Kto chciałby usłyszeć Tomasza Koniecznego w Wagnerze, niech posłucha go jako Wotana w Zurychu (jeszcze w niedzielę, 26 marca, jeden spektakl) lub w kwietniu w Wiener Staatsoper jako Telramunda w „Lohengrinie", ponownie u boku Piotra Beczały.

Premiera "Zygfryda" Richarda Wagnera w reż. Andeasa Homokiego odbyła się 5 marca 2023 r. w Zurychu. Oglądałam spektakl 22 marca.

Tytuł oryginalny

Czy Wagner może być zabawny? Sukces polskiego śpiewaka w operze w Szwajcarii

Źródło:

„Gazeta Wyborcza” online

Link do źródła

Wszystkie teksty Gazety Wyborczej od 1998 roku są dostępne w internetowym Archiwum Gazety Wyborczej - największej bazie tekstów w języku polskim w sieci. Skorzystaj z prenumeraty Gazety Wyborczej.

Autor:

Anna S. Dębowska

Data publikacji oryginału:

24.03.2023

Wątki tematyczne