Kłopotem festiwalu teatralnego Malta staje się nadmiar rzeczy słabszych. Albo mamy święto teatru i wszyscy grają wszystko, albo organizatorzy muszą zadbać o wstępną selekcję. Paradoksalnie, najlepiej sprawdziły się rzeczy nieteatralne: znakomite koncerty muzyczne - pisze Wojciech Kajak w Gazecie Wyborczej - Poznań.
Gdyby Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta 2007 trwał miesiąc, to pewnie znalazłby się śmiałek, który zdołałby obejrzeć wszystkie koncerty, spektakle, próby czytane czy prezentacje wideo oraz wziąć udział w spotkaniach i warsztatach. Dobrodziejstwa Malty starczyłoby na obdarowanie przynajmniej kilku festiwali teatralnych: łącznie około 170 pokazów. Wielość i różnorodność stały się wizytówką poznańskiej imprezy. Intencja organizatorów wydaje się czytelna. Z jednej strony - kilka takich wydarzeń, które mogą stać się lokomotywą festiwalu, jak spektakle Generic Vapeur, Living Theatre, Teatru Pippo Delbono, KompleX KapharnauM, koncerty orkiestry Tony'ego Gatlifa, zespołu Beirut czy prezentacja filmów Ariane Mnouchkine. Z drugiej - cała reszta, która może funkcjonować jako kontekst wobec dokonań gwiazd kontrkultury. A na osłodę koncert Sinead O'Connor. Wizja totalna i rozmach godne pozazdroszczenia. Gdybym jednak miał wskazać wy