Przypadek warszawskiego Teatru Ateneum pokazuje, że obecny stan Rzeczpopolitej Teatralnej jest nie do obrony. Chyba że chcemy dalszej degrengolady teatrów repertuarowych i przekształcenia ich w teatry garderobiane - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Kiedy pod koniec ubiegłego roku na łamach "Gazety" reżyser Michał Zadara stwierdził, że polskim teatrem rządzi "garderoba", czyli zasiedziałe zespoły aktorskie, w środowisku teatralnym podniosły się głosy oburzenia. Z Zadarą polemizowała m.in. Joanna Szczepkowska, wybitna aktorka i była prezes Związku Artystów Scen Polskich. Pisała, że nie wyobraża sobie, aby "garderoba" paraliżowała Kazimierza Dejmka czy innego dyrektora z prawdziwego zdarzenia. Przypadek Izabelli Cywińskiej, która w rozmowie z "Gazetą" opowiada, jak pod naciskiem aktorów musiała zrezygnować z kierowania warszawskim Teatrem Ateneum, potwierdza, że niestety rację ma Zadara. Cywińska niewątpliwie jest dyrektorem z prawdziwego zdarzenia, teatry, które prowadziła w Kaliszu i Poznaniu, należały do teatralnej czołówki w kraju. Jako reżyserka uprawia teatr środka, trudno zarzucić jej estetyczny radykalizm. A jednak przegrała z zespołem warszawskich gwiazd, który woli grać lekki