XVII Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta w Gdańsku. Pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej.
Jak co roku gdański festiwal ściągnął tysiące widzów. Czterodniowa oferta, mimo największego w historii budżetu (700 tys. złotych) potwierdziła pogłębiający się kryzys tego bardzo potrzebnego i cieszącego się niesłabnącą popularnością wydarzenia. W XVII edycji mieliśmy możliwość zobaczenia kilkudziesięciu spektakli, które przede wszystkim bawiły i oszałamiały, ale nie tworzyły wspólnoty, nie były rytuałem, otwarciem człowieka czy wehikułem magicznym, czyli nie nawiązywały do tego, co w teatrze w ogóle jest najważniejsze, a w szczególności teatrze alternatywnym, ulicznym, offowym czy off-offowym, jakiego można by się było spodziewać w Gdańsku. Dzisiaj FETA to piknik, familijna impreza na świeżym powietrzu, towarzyskie spotkanie przy piwie i bardzo rzadko spotkanie z teatrem. To wielki festyn, jarmark, który świetnie pasowałby jako impreza towarzysząca Jarmarkowi Dominikańskiemu, któremu, to swoisty chochlik, towarzyszy najambitnie