Trzy lata, 10 miesięcy i 25 dni rządów ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego obfituje w zdarzenia bez precedensu i procesy sądowe. Próby cenzury, zwalnianie dyrektorów wbrew warunkom kontraktu, nastawanie na autonomię instytucji. A także dewastowanie teatrów i promowanie prawicowej propagandy. Prezentujemy kronikę nadużyć kulturalnych ministra - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.
Gliński to bez wątpienia najgorszy i najgroźniejszy minister kultury obecnego stulecia, a nawet całej III RP, choć wcześniej bywali ministrowie grzeszący biernością, a pewien minister chciał się umówić na spotkanie z nieżyjącym od lat wybitnym malarzem. Pierwszy raz jednak od czasów PRL minister kultury ma rangę wicepremiera. Mogłoby to znaczyć, że władza traktuje kulturę poważnie. I rzeczywiście tak jest, tyle że "kultura" to dla PiS przede wszystkim narodowo-katolicka propaganda oraz uświęcony kanon narodowy, który władza traktuje jednak infantylnie i wybiórczo. Cała reszta jest ledwie tolerowana, a nieraz brutalnie dyscyplinowana. Stąd cenzura ekonomiczna, która w przypadku festiwalu Malta zaprowadziła Glińskiego do przegranej sprawy sądowej. Stąd fatalne decyzje personalne dewastujące ważne instytucje - jak Stary Teatr w Krakowie czy Muzeum Narodowe w Warszawie. Stąd wojujący styl sprawowania urzędu i wypowiedzi, które u człowieka n