EN

30.04.2024, 17:31 Wersja do druku

Okiem Widza: Człowiek z papieru. Antyopera na kredyt

„Człowiek z papieru. Antyopera na kredyt” w reż. Jakuba Skrzywanka, koprodukcja Teatru Powszechnego w Warszawie i Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.

fot. Magda Hueckel

„Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy, i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty.” - „Dom dzienny, dom nocny” Olgi Tokarczuk

CZŁOWIEK Z PAPIERU. ANTYOPERA NA KREDYT w reżyserii Jakuba Skrzywanka w Teatrze Powszechnym w Warszawie to dzieło teatralne z odwagą sięgające po ideę i formę teatru Bertolda Brechta, śmiało czerpiące ze spuścizny filmów Andrzeja Wajdy CZŁOWIEKA Z .., z premedytacją wykorzystujące reportaże interwencyjne, dotyczące brutalnej likwidacji nielegalnego obozowiska romskich imigrantów oraz fragmenty z posiedzenia rady miasta stołecznego Warszawy, formę operową, poprewiową, by skomponować wysadzający z wygodnego fotela zadowolonego z siebie Polaka spektakl publicystyczny, mocno zaangażowany społecznie. Podejmuje tematy współczesne, kontrowersyjne, niewygodne. Trudne. Dla wielu bardzo ważne, bo decydujące o jakości i godności życia jednostek i rodzin, społeczności. Stara się je przedstawić w sposób pełen empatii i humoru. Upomina się o najsłabszych, wykluczanych, krzywdzonych przez podstępny system bankowy, agresywny rynek deweloperów, działający ekspansywnie przy niewydolnym budownictwie komunalnym, przez firmy brutalnie wyrzucająe lokatorów z mieszkań, układy dysydentów, biznesmenów, polityków. Piętnuje brak reakcji państwa, jego instytucji na pogarszającą się kondycję życia zwykłych ludzi, błędy i wypaczenia młodej polskiej demokracji. Zakres oskarżenia jest więc ogromny. Sztuka w efekcie buduje atmosferę dyskusji, która winna prowadzić do porozumienia, rozwiązywania problemów. Nie pozbawia więc wiary w możliwość zmiany na lepsze, nie porzuca nadziei, że sztuka nie tylko informuje, komentuje ale też może wspomagać korektę systemu, który jest (celowo?) bezskuteczny wobec silnego gracza rynkowego. Sankcjonuje niesprawiedliwość społeczną(pogłębiające się podziały klasowe). Prowadzi do tragedii(wątek frankowiczów).

Jakub Skrzywanek nie zaskakuje pomysłem konstrukcji spektaklu: opierając się na niepodważalnych faktach, zaczerpniętych z obszarów niewygodnych, wstydliwych, wypieranych a jego zdaniem ważnych, tworzy mocny fundament do wypowiedzi natury ogólnej. Oczywiście za każdym razem zmienia temat i dostraja do niego formę, co czyni jego intencje czytelne, dzieło rzetelne i wiarygodne(np.:SPARTAKUS.MIŁOŚĆ W CZASACH ZARAZY, ŚMIERĆ JANA PAWŁA II). W tym spektaklu dokumentalne cytaty filmowe wyświetlane na wielkim ekranie, pokazujące stan faktyczny, przeniesione na scenę teatralną(obozowisko z prawdziwą koparką), budują obraz metaforyczny. Pozwala to na postrzeganie problemów wysiedlonych Romów z nielegalnego obozowiska we Wrocławiu w 2015 roku w rozwinięciu tematu hegemonii deweloperskiej na wyższym poziomie syntezy, uogólnienia, emocji. Temat z przeszłości, rozbudowany w sztuce o dodatkowe wątki, stał się krytyką współczesnego, z premedytacją i okrucieństwem braku empatii wdrażanego w życie kapitalizmu(jego pazerności, zachłanności, obojętności). Przedstawiony w spektaklu głęboko niepokoi, bo może w niesprzyjających okolicznościach, dotyczyć każdego. Mówienie dziś w teatrze o ciemnej stronie mocy funkcjonowania systemu z konkretnym, obciążającym wskazaniem personalnym jest odważną prowokacją, mającą skłonić zainteresowanych do działania. Spektakl otwarcie poruszając temay krzywdy słabszych i mniej zaradnych, wtrąca się w strefę mafijnych interesów. Przeciwnik jest potężny i doskonale zorganizowany. A spektakl upomina się o zapewnienia każdemu człowiekowi, rodzinie, społeczności minimum szczęścia (swój kąt do godnego życia, pomoc gdy jest potrzeba), budzi nadzieję na rozwiązanie problemów(sytuacje dramatycznego zadłużenia), odwołuje się do solidarności, rozsądku, przyzwoitości. Ale przełknąć werystyczne obrazy trudów życia współczesnego, potrzebującego wsparcia człowieka, który wymaga konkretnej pomocy, jest bardzo trudno. 

Zachęcić do tego winna druga część spektaklu przekształcającego się w antyoperę i to na kredyt. Muzyka Karola Nepelskiego, tak naprawdę do musicalu z suportującym operowym wtrętem wokalnym Olgi Rusin, kolaborującego z songami zaangażowanymi społecznie performowanymi przez aktorów jest tą aspiracją kultury popularnej, która chce odwoływać się do czegoś więcej niż sama sobą reprezentuje. Jak zaspokojenie podstawowych potrzeb każdego człowieka. I to jest piękne-wyrażanie siebie w zakresie możliwym do osiągnięcia, w sytuacji jaka jest- bez skrępowania, bez poczucia wstydu. Kostiumy Tomasza Armanda na oczach widzów przekształcane z typowo luzackich, codziennych na oszałamiająco cekinowe, świetliste, mieniące się dobitnie ten proces przemiany podkreślają. Niemałą rolę pełni choreografia dostosowująca ruch sceniczny do amatorskiego, spontanicznego wykonania. Scenografia Agaty Skwarczyńskiej staje się równie jaskrawo mieniąco-świecąca jak w musicalu czy kabaretowym show, komponuje się z kostiumami. Wszystko to po to, by przełamać smutek, pokazać, że nic nie jest dane na zawsze, że są sytuacje, gdy się wszystko traci(nawet głos-mowa o śpiewaczce Ewy Skibińskiej). Na człowieka współczesnego, w dodatku biednego, czyha wiele niebezpieczeństw, pułapek(niskie płace, chwilówki, spirala zadłużenia, kredyty we frankach). Marzenia, nawet te przyziemne, powszednie(mieszkanie) nie zawsze się spełniają. CZŁOWIEK Z PAPIERU ma byt i status niepewny, łatwy do zniszczenia, bo jest z materii lichej, nietrwałej, kruchej. Bo stanowi tyle, co jest na papierze(w dokumencie, umowie, innym akcie prawnym) napisane, a to w efekcie może złamać każdego, zrujnować, a nawet doprowadzić do śmierci. W wizji czasów wszelkiej niepewności spektakl staje się ostrym oskarżeniem. Interwencją. Głosem sztuki o rozsądek, przyzwoitość, działanie.

Reżyser z twórcami i aktorami poruszają temat hipokryzji cywilizacji sukcesu, szalejącego bezprawia i akceptacji niesprawiedliwości. Nieuzasadnionego wyzysku słabszych, bezbronnych, biednych przez sprytnych, bezwzględnych, bogatych. Podkreślają różnice, które coraz bardziej dzielą ludzi, na trwałe ich wykluczają. A przecież nie zawsze status poszkodowanych jest wyłącznie ich winą. Proponowanie tematu walki ze złem zawsze jest ryzykowne, wymaga hartu ducha, siły woli i determinacji. Może się nie podobać,na przykład gdy na widowni zasiądą beneficjenci hossy deweloperskiej/bankowej/itp. hegemonii, więc między innymi ci, którzy nie dopuszczają do wiadomości, że sami mogą się stać ludźmi w potrzebie jak ci przedstawiani na scenie. Instynktownie odrzucają wizję porażki, niepowodzenia. Niespodziewanego zwrotu sytuacji. Gdy będą musieli zrezygnować z opery a będą mogli uczestniczyć tylko w bieda operze, w dodatku na kredyt. Gdy papier, który konstytuuje ich status rozpadnie się w pył, spłonie, zmieni swe znaczenie(w sądzie, poprzez nowe prawo, itp.). Wbrew pozorom CZŁOWIEK Z PAPIERU -nietrwały, kruchy, niestabilny-może przestac istnieć w jednej chwili.

Na pasku informacyjnym, umieszczonym nad sceną, umieszczono apel, by (szczególnie) młodzi ludzie brali życie w swoje ręce. Mają potencjał, czas i siłę. Mogą kształtować rzeczywistość, swój los. Mają szansę naprawić błędy. Jeśli tylko zechce im się chcieć. Inaczej zrobi to za nich Putin. To realna groźba gdy zdezerteruje się z walki o siebie i innych, gdy z egoizmu, krótkowzroczności, zaniechania odda się wszystko tym, którzy bardzo chętnie i bardzo szybko zagospodarują całe dotychczas wypracowane bogactwo materialne i duchowe, i zrobią na nim świetny interes. 
Ostatnie doniesienia o problemach Teatru Powszechnego z deweloperami inwestującymi w jego bliskości, polegające na braku kontaktu, współpracy i porozumienia, dowodzące zasadności obaw o zabezpieczenie jego dotychczasowych praw dowodzą, że Jakub Skrzywanek antycypował tematykę swego spektaklu, inaczej mógłby włączyć do niego ten wątek. Wszystko wskazuje na to, że jest to przypadkowa koincydencja. Rzeczywistość brutalnie dopisała, potwierdzający bardzo ważną wymowę sztuki, gorzki epilog. W liście otwartym *Teatr Powszechny apeluje o zrozumienie jego argumentów i przywrócenie właściwej komunikacji między wszystkimi zainteresowanymi stronami. Jak sprawa się skończy, czas pokaże. A może kolejny spektakl. 

Źródło:

okiem-widza.blogspot.com
Link do źródła

Autor:

Ewa Bąk