Pierwsze półrocze to zawsze czas konkursów recytatorskich – o różnym zasięgu, różnym profilu tematycznym, charakterze. Także czas tego najważniejszego, czyli Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego, rozgrywanego od blisko 70 lat: startuje z początkiem roku, finałowe spotkania (recytatorski, poezji śpiewanej, teatrów jednego aktora) odbywają się w czerwcu.
Pandemia zmusiła do odwołania prawie wszystkim imprez poświęconych żywemu słowu. Broni się jeszcze 65. OKR, którego organizatorzy iście heroicznym wysiłkiem, przy wsparciu wojewódzkich partnerów, przenieśli na jesień przeglądy wojewódzkie i centralne. Grono laureatów OKR, z dawnych i całkiem niedawnych lat, postanowiło nie dać się złemu czasowi: zastępczo zorganizować spotkanie online, któremu dali nazwę RECYTACJON. Doszło do niego w ostatniej dekadzie kwietnia. „Scena” zwróciła się o wypowiedzi do wieloletnich uczestników i laureatów OKR, a dzisiaj animatorów ruchu recytatorskiego – jeden był organizatorem RecytacjON-u, drugi bacznym obserwatorem.
RecytacjON, czyli jesteśmy i czekamy
Na początku było słowo… Pamiętam: wystarczyło słowo mojej pierwszej instruktorki teatralnej, aby dostać bodziec do działania. Teraz też impulsem było słowo, a konkretnie wola spotkania ludzi żywego słowa, w obecnych warunkach oczywiście – w internecie. Wiem, że wielu z nas czeka na takie spotkanie. Pomysł chodził za mną, ale wydawał się tak abstrakcyjny i tak daleki od idei i założeń konkursów recytatorskich, że nie miałem w sobie motywacji, aby chaos myśli uporządkować. I oto któregoś wieczoru „domowego więzienia” dostałem wiadomość: „Nie masz już dość tej kwarantanny? Coś może zrobimy?”. Rzuciłem pół żartem, pół serio: internetowe spotkanie recytatorów? I tak następnego dnia, po wykonaniu kilku telefonów do przyjaciół, zebrałem ekipę organizacyjną Spotkania Recytatorów i Wywodzących ze słowa RecytacjON (od słowa online – coś wykonywanego za pośrednictwem internetu).
Wiosna to czas najpiękniejszy dla festiwali żywego słowa, wtedy odbywa się ich najwięcej. Wtedy również startują eliminacje konkursu-matki, czyli Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. Z powodu pandemii w kraju zostały odwołane ogólnopolskie spotkania recytatorów w Elblągu, Lubaczowie, Biłgoraju, Oświęcimiu… Również wiele imprez lokalnych. Z tego zrodziła się koleżeńska inicjatywa - dać miłośnikom żywego słowa okazję do powiedzenia ważnych dla nich treści, dać jakąkolwiek rekompensatę utraconych szans prawdziwego spotkania z innymi pasjonatami. Zaczął się tworzyć kształt RecytacjONu – pierwszego internetowego spotkania: na pewno prezentacja wykonawców, ale może coś więcej? Zróbmy koncert galowy, recital... Wszystko to odbyło się w dniach 24 i 25 kwietnia, na platformie ZOOM, którą udostępniła Akademia Aktorska Artysta. Prezentacje śledziło blisko 300 widzów, koncert galowy obejrzało ponad 1400 osób. „Na widowni” zasiedli przyjaciele słowa, nawet z zagranicy, którzy dzięki transmisji mogli przypomnieć sobie, jak to było „być z żywym słowem”.
Do udziału zostali zaproszeni doświadczeni recytatorzy, zarówno stale zdobywają laury na imprezach recytatorskich, jak i ci którzy z różnych powodów wycofali się już z tego ruchu, Radosne jest, że w trudnych czasach wrócili na niwę recytatorską, miejmy nadzieję, że nie jednorazowo!). Dla wielu wykonawców to okazja, aby przypomnieć sobie i widzom własne prezentacje z dawnych turniejów.
Spotkania Recytatorów i Wywodzących ze słowa RecytacjON miały formę niekonkursową, nie zostało powołane jury, a do koncertu galowego piątkę wykonawców wybrała widownia. Imprezę prowadziła wielokrotna laureatka – Monika Kowalczyk-Kogut, jeszcze niedawno recytująca i wywodząca ze słowa, Monika Reks podczas trwania spotkań wykonywała statuetki z drutu florystycznego, logo zaprojektowała recytatorka, absolwentka krakowskiej ASP, Linda Wojtera.
W swojej istocie konkurs recytatorski to nie tylko artystyczne wykonania tekstów literackich, to również „spotkanie z drugim człowiekiem”. Spotkanie na scenie i poza nią. Platforma ZOOM umożliwia wykonawcom również pewien typ kontaktu po przesłuchaniach, daje szansę na rozmowę, do której tak bardzo tęsknimy. To ogromnie ważne, bo przypomina podstawową wartość idei żywego słowa. Dawniej recytatorzy przyjeżdżali na konkursy, aby pobyć ze sobą, aby się podzielić czymś dla nich ważnym, powiedzieć coś, co koniecznie trzeba wyrazić, podyskutować o rozmaitych formach prezentacji. Teraz częściej widoczny jest wyścig po nagrodę lub traktowanie festiwalu żywego słowa jak próbnego egzaminu do szkoły teatralnej. Uczestnicy, których udało nam się zebrać należą do dawnej „szkoły”, można mieć nadzieję, że wielu młodych będzie dadzą inspirację, pomogą odkryć, o co w amatorskim ruchu teatralnym chodzi, jakie tkwi w nim piękno, jaka szlachetność i jakie cele.
Oczywiście, my - organizatorzy RecytacjONu podkreślamy, że nikt z nas nie upatruje w tym spotkaniu wydarzenia, które może zastąpić konkursy, odbywające się na żywo. Chcemy zastąpić doraźnie odwołane festiwale żywego słowa, pokazać, że w tak trudnym czasie środowisko recytatorów może się zjednoczyć, że najzwyczajniej w świecie JEST. A kiedy zły czas się skończy - nadal będzie. Czekamy w gotowości, by przywrócić zawieszone konkursy i w różnych rolach wziąć w nich czynny udział.
Michał Kurek
Aktor; egzamin magisterski zdał 19 maja 2020 r. Od 2013 roku w OKR i od razu laureat centralnego turnieju, co powtórzył w 2015. W roku 2018 otrzymał Nagrodę im. Pawła Opęchowskiego dla młodego instruktora. Konsultant, juror. Napisał „wydaje mi się, że związany z ruchem recytatorskim i OKR już WIECZNIE”.
Recytacj@?
Julian Przyboś w 1968 roku nazwał ruch recytatorski Wolnym Ruchem Twórczej Mowy. Od czasów Przybosia zmieniło się wiele – środki wyrazu, sposób prezentacji, ale nie zmieniło się jedno – jesteśmy wolnym ruchem. Byliśmy – aż przyszedł koronawirus i nas uwięził.
Recytacją zajmuję się stosunkowo krótko, bo czym jest dwadzieścia lat wobec prawie siedemdziesięciu trwania Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. Najpierw jako jego uczestnik, teraz jako organizator i juror, przyglądam się temu ruchowi z coraz większym zaciekawieniem i coraz większą troską. Z zaciekawieniem - co też zrodziło się w duszach i umysłach tej wrażliwej elity, która znajduje w ruchu żywego słowa ujście dla swojego przeżywania świata. Z troską – bo elita staje się coraz mniej liczna, bo i Konkurs niełatwy dla współczesnego uczestnika kultury; a przecież nikt nie chce być grabarzem idei, która jest naszym dziedzictwem narodowym i trwa prawie 70 lat.
Te i inne istotne problemy nagle przestały być ważne w obliczu pytania: co stanie się z Konkursem w czasie pandemii? Niemal równocześnie – niezależnie od siebie – pojawiły się dwa pomysły. Jeden z organizatorów eliminacji wojewódzkich zaproponował, by przeprowadzić je w formie przesłuchań internetowych, a chwilę później Michał Kurek obdzwonił całą recytatorską Polskę w poszukiwaniu chętnych do wzięcia udziału w zdarzeniu pod nazwą RecytacjON. Pomysł młodego aktora, niedawnego recytatora, był prosty – wziąć rutynowanych uczestników OKR, posadzić przed komputerami i przy pomocy komunikatora do telekonferencji zestawić. Michał zadzwonił i do mnie, za zaproszenie grzecznie podziękowałem z kilku powodów, między innymi z chęci obserwowania tego wydarzenia w sposób bardziej obiektywny.
RecytacjON obserwowałem – odpowiedział mi na kilka bardzo ważnych pytań. Nie ma we mnie zgody, na prowadzenie eliminacji konkursu recytatorskiego w formie internetowej. Jeżeli pozwolimy na to, sprzeniewierzymy się jednej z naczelnych zasad ruchu żywego słowa – właśnie owej żywości. Nie polega ona tylko na tym, że słowa wypowiada człowiek a nie symulator mowy Ivona. Polega przede wszystkim, na tym, że staje się ono hic et nunc – tu i teraz. Recytacja jest sztuką szalenie osobistą – mówiący nie zasłania się rekwizytem, scenografią. Recytator staje wobec publiczności i mówi o sprawach, które częstokroć są dla niego prywatnie bardzo ważne, dotykają jego najgłębszych uczuć; albo po prostu dzieli się swoimi przemyśleniami, spostrzeżeniami o świecie. W każdym wypadku dokonuje z w i e r z e n i a, do którego potrzebny jest kontakt z publicznością, czucie jej obecności i energii, publiczności zaś potrzebne jest słyszenie naturalnego głosu wykonawcy, wyczuwanie jego drgań, wchodzenie w świat mówcy. Dobrzy recytatorzy potrafią sprawić, że publiczność oddycha w tym samym rytmie, co oni. Pomysł prowadzenia przesłuchań OKR w formie internetowej upada również ze względów technicznych – warunki sprzętowe są różne u każdego z wykonawców, mikrofony zainstalowane w komputerach nie służą do przenoszenia koloratur dźwięku, a jedynie jego masy, poza tym kamera jest kolejnym medium, z którym musi sobie recyt@tor poradzić. Po RecytacjON-ie mam wrażenie, że tylko jedna uczestniczka sprostała temu zadaniu. Pozostali zupełnie kamerę zignorowali, co czasem prowadziło do fatalnych skutków. Podsumowując w skrócie – pokonanie problemów technicznych wymaga profesjonalnego sprzętu i obsługi, a to wyklucza amatorskie podejście do sprawy. Ergo - nie ma możliwości wykorzystania recyt@cji w Konkursie.
A sama impreza? Cieszyłem się ogromnie na możliwość zobaczenia i usłyszenia braci w słowie, ale traktowałem to bardziej w kategoriach happeningu niż koncertu wytrawnych recytatorów. Trochę przeszkadzał mi sposób prowadzenia koncertu przez Monikę Kowalczyk-Kogut, czasem miałem odczucie, że wchodzi w rolę wykonawcy (potem dowiedziałem się, że to jeszcze jedna wina technikaliów). Napisanie tego tekstu odwlekałem długo, żeby dać sobie czas na przemyślenia. I doszedłem do wniosku, że gdyby położyć na jednej szali wady, o których pisałem wcześniej, to jednak w jakimś stopniu równoważyłaby je na drugiej szali niewątpliwa zaleta – spotkanie. RecytacjON stał się bowiem pretekstem do – cóż, że wirtualnego – spotkania ludzi, którzy są lub byli aktywnymi recytatorami, do odnowienia kontaktu, do pokazania, że liczne jest grono zainteresowanych (prezentacje oglądało 300, a koncert galowy prawie 1400 osób). I choć jest to walor wyłącznie dla ludzi, którzy już są w środowisku, nie można go pominąć. Więcej - w czasach zarazy, w czasach, gdy wiele umiera, należy dostrzec i chwalić.
W końcu należy pochylić czoło przed organizatorami na czele z Michałem Kurkiem, Danielem Stachułą i Moniką Kowalczyk-Kogut, którzy włożyli w to spotkanie mnóstwo czasu, siły i energii. Każdy, kto organizował imprezę ogólnopolską, wie jaki jest to wysiłek, a przecież w internecie przyszło zmierzyć się z wieloma nowymi trudnościami. Za trud, za serce, za energię – dziękuję. I już czekam na kolejny recytacjON.
Co dalej? – technologia rozwija się bardzo szybko, więc może właśnie jesteśmy świadkami narodzin nowej formuły? Może za rok, dwa, pięć – będziemy mieli konkurs wywiedzione z kamery albo teatr jednego internauty? Tego nie wiem, ale wiem, że OKR przez internet odbywać się nie może.
Gustaw Puchała
Polonista, teraz menadżer kultury. W OKR od roku 2001, do 2008 cztery razy w finale, w 2010 nagroda w turnieju teatrów jednego aktora. Od 2010 związany z Zarządem Głównym TKT i ekipą realizującą Konkurs; od 2015 juror w eliminacjach wojewódzkich.