„Przez park na bosaka” Neila Simona w reż. Andrzeja Nejmana w Teatrze im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze. Pisze Merwan w portaliku24.pl.
W przededniu Międzynarodowego Dnia Teatru, czyli w sobotę (26.03) na scenie jeleniogórskiego Teatru im. Cypriana Kamila Norwida wystawiono premierę spektaklu „Przez park na bosaka" autorstwa Neila Simona w tłumaczeniu i reżyserii Andrzeja Nejmana. Tytuł oryginału brzmi: „Barefoot in the Park".
No i po raz kolejny okazało się, że publiczność Teatru im. Norwida lubi komedie. Po premierowym spektaklu zapowiada się, że najnowsza z nich widowni nie zawiedzie i długo będzie grana na scenie. Wszystkie komediowe przedstawienia Teatru im. Norwida cieszą się nieustającą życzliwością jeleniogórskiej widowni. Dlatego dyrektor teatru Tadeusz Wnuk na drugą w tym sezonie artystycznym premierę wybrał sztukę lekką, łatwą i przyjemną w odbiorze. „Przez park na bosaka" ogląda się jak sitcom, z tą tylko różnicą, że tu wszystko dzieje się na żywo. Historia wciąga, angażuje i bawi widza. A wszystko w klimacie amerykańskich lat 60. XX wieku.
Młode małżeństwo Bratterów wprowadza się do swojego nowego, wspólnego mieszkanka. Corie (ekspresyjna Ewa Dobrucka) to zwariowana, pełna optymizmu, miłości i spontaniczności osoba, która może nawet aż za bardzo tryska nadmiarem energii. Paul (ujmujący spokojem Jakub Głukowski) z kolei bardziej twardo stąpa po ziemi, jako prawnik przyzwyczajony jest do spokoju, uporządkowania i trzymania w każdej chwili fasonu.
Dla małżonki jest w stanie wytrzymać wszystko: przeciekający sufit, łazienkę bez wanny, sypialnię z jednoosobowym łóżkiem, a w ostateczności potrafi się też pierwszy raz w życiu upić, zdjąć marynarkę i przejść się na spacer po parku na bosaka w samym środku zimy. Niespodziewana wizyta teściowej pani Ethel Banks (wyrazista Iwona Lach), która od lat samotnie wychowuje córkę i jest przepełniona nieopisaną tęsknotą, w takiej sytuacji nie wnosi do życia młodej pary niczego dobrego. Jedynym sposobem na wyjście z impasu wydaje się być skojarzenie mamy z jakimś uroczym mężczyzną. W międzyczasie poznajemy szarmanckiego utracjusza i dandysa Victora Velasco (bardzo dobry Piotr Konieczyński). Pojawia się też niezastąpiony instalator (Jacek Grondowy).
A dalej akcja toczy się w niesamowitym tempie, zgodnie z regułami komedii. I choć z góry wiadomo, jak to się może skończyć, to historia wciąga i angażuje. Postacie są wyraziste i wiarygodne. Ewa Dobrucka tworzy rolę energicznej młodej osóbki. Jest bardzo dynamiczna, porusza się w sposób zdecydowany. Iwona Lach zwłaszcza w pierwszym akcie rysuje postać mocną charakterystyczną kreską. Pełen młodzieńczego uroku Jakub Głukowski swoją rolę statecznego (do czasu) młodego, konserwatywnego prawnika gra brawurowo, lekko, wzruszająco. Tym samym dotrzymuje kroku dojrzałemu aktorstwu Piotra Konieczyńskiego, który tym razem gra rolę współczesnego dandysa.
„Przez park na bosaka" jest dowodem na to, że zabawna komedia nie musi być tandetna. Jeleniogórski spektakl wart jest polecenia dla świetnego scenariusza na podstawie sztuki Neila Simona, wzorowej reżyserii Andrzeja Nejmana, dobrej obsady, klimatycznej scenografii Wojciecha Stefaniaka, efektownych kostiumów zaprojektowanych przez Małgorzatę Nejman, muzyki Adama Sztaby, czy po prostu dla dobrego żartu sytuacyjnego.
A skąd taki tytuł sztuki? W jednym z dialogów entuzjastycznie nastawiona do życia Corie zarzuca swemu świeżo upieczonemu mężowi brak fantazji w stylu, choćby spaceru po parku na bosaka. Z kolei zasadniczego pracoholika Paula przerażają realia – za oknem panuje temperatura minus 20 stopni, a w domu zresztą nie wiele lepiej. W jego racjonalnym podejściu do życia, taka ekstrawagancja jest po prostu czystym idiotyzmem. W końcu decyduje się na taki krok, wszystko aby usatysfakcjonować swoją wybrankę. Bo czego się nie robi dla miłości?