Do niedawna ataki przeciw artystom i ich sztuce były bardziej lub mniej przypadkowymi ekscesami obrońców moralności. Dziś galerie i teatry zostały zidentyfikowane jako przyczółki wroga i wskazane jako cele do zdobycia - pisze Joanna Krakowska w Gazecie Wyborczej.
Myślenie przez analogię jest bałamutne, wiadomo. Co z tego jednak, skoro przy okazji ostatnich napięć wokół Starego Teatru analogie nasuwają się same. Roman Pawłowski przytaczał filipiki zamieszczane w "Dzienniku Polskim" w latach sześćdziesiątych przeciwko Konradowi Swinarskiemu, którego nazwisko ta sama gazeta wypisuje sobie teraz na sztandarach, wysyłając krzykaczy przeciwko Janowi Klacie. Prof. Krystyna Duniec przypominała ostatnio (podczas wykładów otwartych w Instytucie Teatralnym), jak w 1925 r. bojówki młodzieży endeckiej nękaniem i wyciem wymusiły na dyrektorze Teatru im. Słowackiego zdjęcie z afisza "Śmierci na gruszy" Wandurskiego. W Starym Teatrze jak dotąd zdejmowanie premier odbywało się na skutek decyzji władz partyjnych za czasów PRL-u. Decyzja Jana Klaty o zdjęciu z afisza "Nie-Boskiej komedii. Szczątków" Olivera Frljicia na dziesięć dni przed premierą w atmosferze nagonki na teatr - uzasadniana względami bezpieczeństwa - wydaw