"Na czworakach" Tadeusza Różewicza w reż. Jerzego Stuhra w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w portalu Teatr dla Was.
Jerzy Stuhr tworzy na scenie Teatru Polonia spektakl niezwykle osobisty. I to jest zapewne jedna z największych zalet tej inscenizacji, która w ironicznym zwierciadle pokazuje obraz istnienia artysty żyjącego ze słowa i pióra we współczesnym społeczeństwie. Symptomatyczna dla tej wizji jest scena kiedy Laurenty przyjmuje medale od Oficjalnej Delegacji, która pada przed nim na cztery łapy. Widzimy wtedy jak na dłoni, że od czasów napisania przez Tadeusza Różewicza "Kartoteki" i "Na czworakach" niewiele się zmieniło. Jak skomplikowane pod względem etycznym jest to wszystko, co wyznacza miejsce twórcy w społecznym funkcjonowaniu dóbr kultury, jak łatwo jest zlizać z rąk atrament dla zyskania poparcia, aplauzu i dla poczucia wiatru na własnym grzbiecie. Przypominają się wtedy słowa Bohatera ze wspomnianej "Kartoteki", który na widok wchodzącego na czworakach Pana z Przedziałkiem mówi, że czuje obcego, czuje "wazelinę, lakier, bździnę i literaturę".