EN

12.12.2023, 09:26 Wersja do druku

Czarująca herstoria z Polską w tle

„Nie wszyscy pójdziemy do raju” Olgi Górskiej w reż. Karoliny Szczypek w Teatrze im. S. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Krzysztof Bieliński/mat. teatru

Spektakl „Nie wszyscy pójdziemy do raju” w reżyserii Karoliny Szczypek, który został przygotowany w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, to piękna, kolażowa opowieść o samoakceptacji. Scenariusz autorstwa reżyserki stanowi adaptację książki Olgi Górskiej o tym samym tytule, śledzimy w niej drogę głównej bohaterki do coming outu, jej dorastanie, które przypadało na przełom mileniów.

N. (Dagna Dywicka) towarzyszy aura uroczej nieporadności, co sprawia, że przedstawienie buduje przekaz pełen ludzkiego ciepła. Odkrywanie przez nią tożsamości płciowej nie jest dramatem, choć dzieje się w czasie, kiedy stosunek do homoseksualności był w naszym kraju dalece odmienny od obecnego. Śledzimy dylematy młodej kobiety, która dorasta w domu z wiecznie nieobecnym ojcem, dwójką rodzeństwa, w relacji z pierwszą miłością, którą spotkała na oazie. Doświadczenie dość typowe dla pokolenia współczesnych trzydziestoparolatków, którzy z braku towarzystwa udzielali się w podobnych organizacjach. Poza aspektem religijnym były one świetnym sposobem do poszerzania grona znajomych, integracji z rówieśnikami.

Nie oglądamy bezpośrednio zdarzeń, ale kolażową retrospekcję dorosłej bohaterki. Za sprawą scenografii Aliaksandra Adamova akcja jest przeniesiona na dach opuszczonego warsztatu samochodowego, biznesu, które wykwitł w czasie transformacji ustrojowej, jednak nie przetrwał próby czasu. To, co teraz, miesza się z tym, co było. Widzimy podróż przyjaciółek do Radomia, zatrzymują się z powodu awarii rozklekotanego samochodu. Za moment przenosimy się w lata dziewięćdziesiąte i oglądamy pierwszą fascynację małej N. kobiecym ciałem, doświadcza jej za sprawą teledysku obejrzanego pod nieobecność matki. To znów obserwujemy ją, jak próbuje wyznać matce, że jest lesbijką, powtarzając kilka razy prawdę o sobie.

fot. Krzysztof Bieliński/mat. teatru

Być może widz przyzwyczajony do chronologicznej narracji poczuje się zagubiony w tej poklatkowej formule, jednak siła spektaklu leży w empatii, z jaką Karolina Szczypek przygotowała opowieść. Etapy w życiu bohaterki są wyróżniane za pomocą trzech różnych aromatów rozpylanych na widowni (aranżację przygotowały Anna Pyrka i Magdalena Citko). Szczególnie wyczuwalny jest zapach oazowy, zdominowany przez woń zbliżoną do kadzidła. Jest to zabieg ciekawy, nierzadko wszak subtelne nuty zapachowe wzbudzają konkretne wspomnienia.

Najważniejszym, co wynika ze spektaklu, jest poczucie siły, które daje bycie w grupie, że inni są wsparciem w życiu. Może być to rodzina, czy przyjaciółki – jak to zostało pokazane w przedstawieniu. To przesłanie pozbawione jest cukierkowej aury, postaci nie szczędzą sobie ostrych słów, widać jednak wyraźnie, że tę grupę spaja silna relacja. Pomaga to homoseksualnej bohaterce cieszyć się życiem w takim a nie innym kraju.
 
Paweł Kluszczyński – autor recenzji, opowiadań, poezji, bajek i bloga ijestemspelniony.pl oraz kolaży; finalista kilku edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych, członek Komisji Artystycznej 28. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne