O "Nie-Boskiej komedii" w reż. Pawła Wodzińskiego z Teatru Polskiego w Bydgoszczy prezentowanej podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych pisze Antoni Winch z Nowej Siły Krytycznej.
Teatr to świątynia sztuki, kościół - Boga. W "Krasińskim. Nie-Boskiej komedii. Instalacji Teatralnej" z Teatru Polskiego w Bydgoszczy, w reżyserii Pawła Wodzińskiego jedna i druga zostały zbezczeszczone. Hrabia Henryk (Marek Tynda) opluł je, ponieważ zorientował się, że już do niczego nie mogą mu służyć. Są martwe. Kościół sprowadził się do pustych, czysto formalnych frazesów, zwanych niegdyś modlitwami, które dziś z cielęcą bezwolnością są przeżuwane i wypluwane przez wiernych nie rozumiejących za bardzo ani ich znaczenia, ani celu, w jakim się je wypowiada. Wodziński do współtworzenia spektaklu zaprosił dwudziestu mieszkańców Bydgoszczy. Mają przydzielone role, wypowiadają kwestie, wykonują gesty, ich pierwszorzędnym zadaniem jest jednak wcielić się w aktorów. Oni mają najpierw grać aktorów, dopiero w dalszej kolejności bohaterów inscenizacji. Różnica między nimi a Tyndą oraz Pożarowskim (Pankracy) widoczna jest od razu.