PiS nie ma kadr, więc stawia na osoby bez wyrazu, które - jak pokazuje przykład Wrocławia - mogą szybko roztrwonić lata sukcesów w teatrach - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.
Źle się dzieje w teatrze polskim. Jan Klata, jeden z wybitniejszych reżyserów średniego pokolenia, nie będzie dłużej kierował Starym Teatrem w Krakowie. To zaskoczenie, bo Klata bywał bliski wyobraźni obozu PiS: fascynował się powstaniem warszawskim, rozliczał z nostalgią za PRL, w roli Ducha ojca Hamleta obsadził husarza na koniu - romantyczny symbol. Ale przegrał konkurs, bo tak chcieli przedstawiciele Ministerstwa Kultury. Oddali głosy na Marka Mikosa (były szef TVP Kielce i dziennikarz "Wyborczej", w świecie teatru postać niemal nieznana), którego ma wspierać reżyser Michał Gieleta. Ten pracował głównie w Londynie, RPA i USA, często w operze. Teraz ma odpowiadać za kształt artystyczny najważniejszej narodowej sceny. Z jego wypowiedzi wynika, że nie rozumie kontynentalnej tradycji teatru, w której sytuuje się Stary. Gieleta lubi mówić o "wzorcach szekspirowskich" i "wierności autorowi", co przeciwstawia podejrzanym reżyserskim pomysłom.