"Smutno mi smutno, ach czemuż mi smutno...". Przez kilka tygodni z niepokojem czekałem na piątkowy katowicki dodatek do "Gazety Wyborczej", może pojawi się "Kutz-felieton", może Pan Kazimierz po raz kolejny "pitnie" przed ostatecznym - pisze Alojzy Lesiak, kutzofil z Ćwiklic.
Przez wiele lat czytałem jego artykuły, potem razem z sąsiadem omawialiśmy je przy piwie, podziwialiśmy jego lekkość pióra, dosadny, barwny, chwilami rubaszny styl i niezwykle inteligentne przemyślenia. Po reżyserowaniu pisanie było jego drugą pasją, teksty dotyczyły przede wszystkim ukochanego Śląska, ale nie tylko, pisał o polityce, historii, ludziach. Miał wrogów, ale był mistrzem Nie wszystkim podobał się jego "niewyparzony pysk", miał przez to "kilku" wrogów, ale dla nas był po prostu mistrzem. Filmy kręcił przepiękne, pokazujące niezwykłą wrażliwość skrywaną pod maską rubaszności, aktorzy go kochali, doskonale zorganizowany plan, atmosfera twórczego święta a poza tym "...nikt nie przeklina z takim wdziękiem jak Kaziu...". Kaziu, pozwalam sobie na poufałość bo mimo że dzieli nas pokolenie i nigdy nie poznałem Cię osobiście, byłeś moim platonicznym przyjacielem. Twoją "Piątą stronę świata" przeczytałem niedługo po jej