Zaostrza się konflikt wokół konkursu na dyrektora Teatru Horzycy w Toruniu. Pojawiają się głosy - pełne rozgoryczenia i wściekłości - o naruszeniu standardów, braku szacunku dla profesjonalizmu komisji, a nawet o deptaniu demokracji. Konflikt się zaostrzy. To nie jest twórczy ferment, nie wynikają z niego żadne wartości. To beztroska destrukcja. Teatr na tym tylko straci - pisze Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.
Tydzień temu w płomiennym artykule w "Gazecie Wyborczej" widziałem nasz teatr jako ogromny, obywatelski i toruński. Jako instytucję, której zasadniczym obowiązkiem jest zaangażowanie w intelektualną i duchową modernizację Polski. Teraz jest mi głupio, bo wiem, że tej powinności wobec społeczeństwa nasz teatr nie jest w stanie spełnić. Na pewno nie w momencie, kiedy władze województwa kwestionują suwerenną decyzję niezależnej komisji w sprawie konkursu na najważniejsze stanowisko na toruńskiej scenie dramatycznej. Samorząd podważył decyzję ekspertów, których sam powołał do komisji konkursowej. Profesjonalizm tego zespołu gwarantował, że postępowanie odbędzie się zgodnie z najwyższymi standardami. W komisji zasiedli przedstawiciele związków zawodowych, teatrolodzy, reżyserzy, aktorzy, a także reprezentanci Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w tym dyrektor najważniejszej instytucji teatralnej w Polsce - Dorota Buchwald z Instytu