„Imagine” w reż. Krystiana Lupy, koprodukcja Teatru Powszechnego w
Łodzi i Teatru Powszechnego w Warszawie. Pisze Michał Centkowski w
„Vogue Polska”.
Krystian Lupa w nowym spektaklu „Imagine” wychodzi od słynnej piosenki Johna Lennona, by pochylić się nad przyczyną porażki kontrkulturowej rewolty. By wyrazić potrzebę nowej wspólnoty i radykalnego przewartościowania porządku politycznego, społecznego i ekonomicznego.
Późnym wieczorem 8 grudnia 1980 roku Mark David Chapman oddał pięć strzałów w kierunku wchodzącego do swego apartamentu w Dakota Building na Manhattanie Johna Lennona. Cztery z nich dosięgły artystę. Jego śmierć stała się ponurą cezurą, symbolicznym końcem pewnej epoki. W ostatnim wywiadzie udzielonym tuż przed śmiercią Lennon powiedział: „wciąż wierzę w miłość, w pokój, w pozytywne myślenie”. Ale utopijna, hipisowska wizja świata bez wojen, granic oraz religii, której manifestem i hymnem stała się piosenka „Imagine” i która pod koniec lat 60. XX wieku niosła obietnicę radykalnej globalnej zmiany na lepsze, dawno już ustąpiła miejsca polityce przemocy, konsumpcyjnemu kapitalizmowi oraz nadchodzącej „rewolucji konserwatywnej” Reagana. Zachodni świat po raz kolejny tracił niewinność. Najnowsze przedstawienie Krystiana Lupy, choć bliskie w koncepcji badającemu fenomen Andy’ego Warhola krakowskiemu spektaklowi „Factory 2”, nie jest artystyczną biografią eksbeatlesa. Mimo że Lennon, grany przez Michała Lachetę, pojawia się na scenie, „Imagine” to raczej sceniczne laboratorium utopii, w którym reżyser wraz z grupą bliskich sobie artystów bada żywotność i subwersywny potencjał kontrkulturowych, newage’owych idei lat 60., z których wyrastała twórczość muzyka. I z której, w pewnym sensie, artystycznie wyrasta także sam Lupa. „Odbywa się stypa, a może to tylko spotkanie dawnych przyjaciół-marzycieli ma charakter stypy” – jeszcze przed premierą rozważał reżyser w swoim dzienniku. Jednak na scenie opłakiwane są raczej niespełnione marzenia o innym lepszym świecie i innym nowym człowieku. Gości jest całkiem sporo – są wśród nich artyści, myśliciele, pisarze. Są Timothy Leary, Janis Joplin, Susan Sontag. Są wreszcie Carl Gustaw Jung – szwajcarski psychiatra, jeden z twórców „psychologii głębi”, postać bardzo ważna w całej twórczości Krystiana Lupy, oraz Marilyn Ferguson – autorka głośnej, nieprzetłumaczonej na język polski książki „The Aquarian Conspiracy”, szkicu o nadziei w duchowości New Age, która obok „Nowoczesnego mitu” Junga oraz „Skowytu” Allena Ginsberga stanowi jedną z literackich inspiracji spektaklu.
Lupa pokazuje, że być może najlepszym narzędziem tej zmiany – jest sztuka. Zapewne dlatego przewodnikiem w tej scenicznej podróży staje się inspirowany postacią twórcy teatru okrucieństwa, zwolennika wizji teatru i sztuki totalnej, wszechogarniającej widza, odgrywany przez dwóch aktorów Antonin (Grzegorz Artman i Andrzej Kłak) – współczesny prorok, aktywista. Odwołujące się do filozofii Junga i pełnymi garściami czerpiące z newage’owych koncepcji „Imagine” jest także przedstawieniem o potrzebie nowej wiary, nowej religii, bez której, zdaje się mówić wybitny reżyser, nie sposób ocalić naszego gatunku. Lupa jak zwykle kreuje na scenie oryginalną, hipnotyczną i pochłaniającą widza rzeczywistość. Tym razem jednak inaczej niż choćby w przypadku poprzedniego spektaklu Capri – monumentalna scenografia ustępuje tu miejsca filmowym projekcjom, animacjom i światłu, za pomocą których reżyser kształtuje warstwę wizualną. Sięgnięcie po bardziej efemeryczne środki wyrazu to nie przypadek. Istotnym, stale powracającym w przedstawieniu motywem jest wątek katastrofy klimatycznej, stanowiącej egzystencjalne zagrożenie dla ludzkości, z którą twórcy zderzają tożsamościową rewolucję New Age. Lupa mówi o potrzebie nowej wspólnoty i radykalnego przewartościowania porządku politycznego, społecznego i ekonomicznego. Rezygnacja z niezwykle rozbudowanych, a co za tym idzie kosztownych dekoracji jest więc w wypadku tego przedstawienia nie tylko gestem estetycznym, ale także etycznym.
Najnowszy spektakl Lupy jest intrygujący jeszcze z innego powodu. Reżyser przygląda się w nim własnej młodości, ideałom, z których wyrastał, samemu zetknąwszy się z ruchem hipisowskim. Doświadczenie wspólnoty konstytuowanej przez utopijną wiarę w możliwość zmiany świata, radykalną reformę człowieka to jeden z elementów, który ukształtował jego twórczą drogę. Szukając przyczyny porażki kontrkulturowej rewolty, twórcy przedstawienia pozostawiają widzów z innym, może ważniejszym pytaniem: czy wciąż jeszcze mamy szansę odzyskać niewinność ?
„Imagine”, reż. Krystian Lupa, Teatr Powszechny im. Z. Hübnera w Warszawie, kooprodukcja z Teatrem Powszechnym w Łodzi, premiera w Łodzi 23 kwietnia, w Warszawie 7 maja.