"Cud biednych ludzi" Mariana Hemara w reż. Zbigniewa Lesienia w Teatrze Telewizji. Pisze Mirosław Winiarczyk w tygodniku Idziemy.
Projekcja w poniedziałkowym Teatrze TVP sztuki „Cud biednych ludzi”, autorstwa Mariana Hemara, wniosła do repertuaru telewizyjnego teatru nieoczekiwany akcent.
Dramat Hemara, znakomitego kabareciarza i autora wielu znanych piosenek, napisany został w latach 30. XX wieku, kiedy trwały zmagania sanacyjnych elit z narodowo-katolicką większością społeczeństwa.
W ówczesnej sytuacji sztuka ta okazała się krytyką polskiego modelu katolicyzmu i ludowej pobożności. Tak też można ją odebrać dzisiaj. Spektakl Teatru Telewizji został zrealizowany doskonale od strony technicznej, dźwiękowej i muzycznej. Zwraca uwagę także dobra gra całego zespołu aktorskiego. Najważniejsze jednak wydaje się pytanie o wymowę przedstawienia. Sam tekst dramatu i napięcie związane z narastaniem ukazywanych wydarzeń nie pozostawiają tu najmniejszych wątpliwości.
Akcja sztuki rozgrywa się na polskiej prowincji, gdzie mąż prostej, chorej kobiety ogłasza, że dzięki figurze św. Teresy i drogocennym perłom z pobliskiego kościoła doszło do cudu ozdrowienia żony. Biegli prawnicy, prokurator i sędziowie badają, czy nie doszło do kradzieży pereł ze świątyni. Zderza się tu racjonalne podejście w rozwiązywaniu zagadki cudu z nadprzyrodzoną interpretacją tego wydarzenia. Religijnego wymiaru postępowania wieśniaka usiłuje bronić proboszcz miejscowej parafii. Przebieg rozprawy sądowej doprowadza jednak do zdemaskowania postępowania bohatera sztuki, który lekkomyślnie i pod wpływem autosugestii uwierzył w cudowną interwencję św. Teresy. Końcowe wydarzenia w sądzie nie pozostawiają wątpliwości, że domniemany cud był fikcją. Autorzy spektaklu, w ślad za autorem sztuki, wyraźnie dzielą miejscową społeczność na postępową, kulturalną, światłą elitę i ciemny lud wierzący w cuda. Aktualne konotacje wydają się tu oczywiste.