"O miłości" w reż. Iwony Kempy w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu. Pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.
Po premierze "O miłości" Larsa Norena, w reżyserii Iwony Kempy, już wiem dlaczego przestałem oczekiwać na kolejne premiery w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu. A kończący się właśnie sezon artystyczny uzmysławia to w sposób szczególnie bolesny; na przeżycie oczyszczającego i uwalniającego katharsis nie pozwolił przede wszystkim repertuar i zastosowane środki inscenizacyjne. Myślę tutaj o spektaklach tych najmniej udanych, takich jak "Dziedzictwo Estery" w reż. Pii Partum czy "Nadii" w reż. Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej. Teatr w Toruniu przestał być teatrem, o który warto się spierać. To teatr, który nie oburza, nie boli, nie denerwuje i nie budzi sprzeciwu. Wybory repertuarowe Iwony Kempy są bardziej niż zastanawiające. Podobnie zresztą jak dosyć jednak chyba przypadkowy dobór realizatorów. Wyreżyserowana przez Kempę skandynawska sztuka "O miłości", to taki kawałek z życia, wykorzystujący wątki doskonale znane z innych dramatów Norena