"Straszny dwór" Stanisława Moniuszki w reż. Ryszarda Peryta w Polskiej Operze Królewskiej w Warszawie. Pisze Dorota Szwarcman na swoim blogu.
Właściwie można powiedzieć: przeżyłam to na własne życzenie. Bo przecież mnie to nie zaskoczyło. Znam w końcu tego reżysera od lat. Ale, że tak powiem: stopień mnie zaskoczył. Wybrałam się mianowicie na premierę "Strasznego dworu" dokonaną przez Polską Operę Królewską w teatrze w Łazienkach, w reżyserii Ryszarda Peryta. Już sam pomysł, żeby to dzieło wystawić w tym miejscu, gdzie po prostu moniuszkowska orkiestra się nie mieści i w które nie da się za bardzo ingerować, także tanecznie (nie zdziwi chyba nikogo w tym kontekście, że mazura nie było?), zdumiewał. W "Widmach" jeszcze część orkiestry wpuszczono na scenę i jakoś to było, ale tu była potrzebna cała scena. W związku z tym brzmiało strasznie. Kompletny brak proporcji (w operze jednak jest prawdziwy kanał, którego tu nie ma) i w związku z tym zniekształcenie całości. Przy tym skrótów nader wiele, nie mówiąc o zabiegu, o którym później. Ze śpiewakami też bywało r