Anne Teresa De Keersmaeker otworzyła nowy rozdział w historii tańca flamandzkiego. Analogie strukturalne między tańcem a muzyką stały się znakiem rozpoznawczym jej sztuki - pisze Dorota Kozińska w miesięczniku Teatr.
Pięć tancerek. Cztery fragmenty muzyczne, między innymi z Bizeta i Mozarta. Teksty Tołstoja, Brechta, Dostojewskiego i Fidela Castro. W tle projekcja czarno-białego filmu, na którym zarejestrowano wyburzanie potężnego wieżowca mieszkalnego. Choreografia, która przywodzi na myśl organizację struktur dźwiękowych w najprawdziwszej symfonii. Są chwile ciszy i dramatyczne zawieszenia narracji. Są dwa lejtmotywy, nawiązujące do dziecięcych zabaw w gorące krzesła i kółko graniaste. Przewijają się przez cały utwór, z niewielkimi wariacjami, znów odwołującymi się do technik kompozytorskich doby klasyczno-romantycznej: gdyby ruch ciała przełożyć na dźwięk, dałoby się z nich wyczytać figuracje partii melodycznych, zmiany harmoniczne, modyfikacje tempa, rytmu i metrum. W finale, kiedy tancerki siadają na krzesłach ustawionych przed zaciągniętą kurtyną, pojawia się koda, zbudowana na sekwencji wyrazistych ruchów unisono (uniforme?). Ból, samotnoś�