To miał być sukces, ale nikt się nie spodziewał, że aż taki! Tym przedstawieniem Teatr Rozrywki wypłynął na szerokie wody popularności, zyskując nawet akceptację "warszawki", na ogół niechętnej pozastołecznym scenom. Ale "Evita" była też produkcją pod każdym względem odbiegającą od polskich standardów teatralnych.
Wymyślili sobie tę inscenizację... dwadzieścia lat przedtem zanim ją zrealizowali. Dwaj studenci krakowskiej szkoły teatralnej: Marcel Kochańczyk - późniejszy reżyser "Evity" i Dariusz Miłkowski - dyrektor teatru, który ją wystawi w 1994 roku. W czasie wakacji dorabiali na czarno w Londynie, połowę kasy wydając zresztą natychmiast na teatralne bilety. I to w Londynie właśnie, pewnego lata obejrzeli (w dwa tygodnie po światowej premierze, stojąc dwa dni w kolejce do kasy) przedstawienie "Evity". Byli olśnieni i pomyśleli, że ambitny reżyser to może niekoniecznie tylko ten od inscenizowania Czechowa i Szekspira. Po dwudziestu latach, gdy spotkali się na zawodowym polu w Teatrze Rozrywki, postanowili zaryzykować i wystawić, po raz pierwszy w Polsce, ten nietypowy musical. Nietypowy, bo pozbawiony partii mówionych, oparty na pięknych, ale miejscami bardzo trudnych do wykonania melodiach i wymagający nie gwiazd, lecz aktorów z charyzmą. Rzucanie na kolan