W każdym filmie czy spektaklu Wajdy widoczny jest jego "charakter pisma". Kreując światy wyrosłe z tradycji, potrafi je obdarować życiem własnym, własnymi przemyśleniami, dzięki czemu węzeł polskich losów nabiera cech cnoty i występku, heroizmu i bezmyślności, mądrego patriotyzmu, ale i straszliwego, wrzaskliwego pustosłowia - pisze ks. Andrzej Luter.
Andrzej Wajda ukończył 90 lat. Z tej okazji przypomniałem sobie dwa jego arcydzieła z teatrem związane bardziej, niż z filmem. W 1978 roku na scenie krakowskiego Starego Teatru mistrz wystawił siedmiogodzinny spektakl, zrealizowany na podstawie utworów pisarzy młodopolskich i międzywojennych. Scenariusz tego szczególnego przedstawienia napisała Joanna Olczak-Ronikier, która połączyła w całość fragmenty dramatów Michała Bałuckiego, Gabrieli Zapolskiej, Jana Augusta Kisielewskiego, Zygmunta Kaweckiego, Stanisława Przybyszewskiego, Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Marii Dąbrowskiej i Juliusza Kadena - Bandrowskiego. Spektaklem tym Wajda i Teatr Stary czcili sześćdziesiątą rocznicę niepodległości, co samo w sobie było wydarzeniem niezwykłym, albowiem rok 1918 nie należał w minionym systemie do ulubionych dat rządzących. Wajda przypomniał atmosferę przełomu wieków, akcja bowiem obejmowała czasy od roku 1874 do 1914. Sztuka cieszyła się ogromną pop