Mikita Waladzko, student V roku PWST w Krakowie, reżyseruje w Teatrze Nowym spektakl "Wszystkie misie lubią miód". Inspiruje go historia mężczyzny, który wykopywał z grobów martwe dziewczynki, wierząc, że to jego córki. Z reżyserem rozmawia Gabriela Cagiel w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Gabriela Cagiel: Dlaczego postanowiłeś stworzyć spektakl o mężczyźnie, który wydobywał z rosyjskich grobów martwe dziewczynki i je mumifikował. Mikita Waladzko: Anatolij Moskwin mumifikował i wskrzeszał. Samo mumifikowanie można potraktować jako naukowe hobby, ale u Moskwina był też wątek duchowy - on wierzył, że wskrzesza dziewczynki, które miał za własne córki. Mieszkał z nimi, ubierał w sukienki, puszczał im kreskówki. Najbardziej w tej historii interesuje mnie jakieś przekroczenie, transgresywna miłość. Pojawia się pytanie, jak daleko można podążyć za swoim uczuciem i co można zrobić, jeśli nie ma się narzędzi pozwalających stworzyć normalną relację. To, co robił, było dyktowane miłością, a nie chorobą? - Można do tego różnie podchodzić. Teraz myślę, że kierowała nim miłość. Całe to wydarzenie było wielką tragedią. Nie tylko dla rodzin zmarłych dziewczynek, ale też dla Moskwina. Z zakładu psychiatryczne