Dyrektor Hartmann wypłacał sobie za każdą własną inscenizację w teatrze dodatkowe honorarium. Zatrudniał siebie na umowy o dzieło. Dodatkowe wynagradzanie siebie za każdą inscenizację jest (także w Polsce) jednym z ulubionych dyrektorskich sposobów na finansowanie drogiego hobby albo nowego mieszkania - pisze Michał Zadara w Krytyce Politycznej.
Władza ma zgubny wpływ nie tylko na tych, którzy są rządzeni, ale też na tych, którzy rządzą. Posiadanie władzy powoduje, że człowiek wrażliwy, umiarkowany i racjonalny traci poczucie miary i moralności, a potem rozum. To się tyczy każdej władzy, ale w szczególności artystów, którzy stają się dyrektorami instytucji państwowych. Im większy prestiż instytucji, tym bardziej zgubny wpływ na umysł artysty-dyrektora. Ta degeneracja moralności i zdrowego rozsądku jest rzeczą zdumiewającą. Człowiek, który w swoich dziełach i wypowiedziach wyraża mądre, przenikliwe i odkrywcze wnioski, staje się w swoich działaniach dyrektorskich ograniczony, krótkowzroczny, arogancki, amatorski, chciwy, a na koniec głupi. Historia Matthiasa Hartmanna - wybitnego niemieckiego reżysera, autora olśniewających inscenizacji - jest pod tym względem bardzo pouczająca. Hartmann, dyrektor naczelny wiedeńskiego Burgtheater od roku 2009 do roku 2014, jest pierwszym w 250