"Namiętności" w reż. Izabelli Cywińskiej w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Agnieszka Michalak w Dzienniku - dodatku Kultura.
"Namiętnościom" w Ateneum brakuje... namiętności. Spektakl jest bezbarwny, wyciśnięty z emocji i zwyczajnie nudny. Do Isaaca Bashevisa Singera często zgłaszali się czytelnicy. Albo fanki, których wizyty poprzedzały listy wyrażające uwielbienie. Albo tacy, co po prostu chcieli pisarzowi opowiedzieć życie. Część tych doświadczeń autor "Spuścizny" przeniósł do swych opowiadań. Kreśli w nich wnikliwe i smutne portrety kobiet. Duszą je namiętności, mężczyźni i konwenanse. Coś je uwiera i nie daje spokoju. Jak zapowiadała przed premierą reżyser Izabella Cywińska, właśnie owe namiętności bohaterek najbardziej zafascynowały ją w opowiadaniach "Broda", "Wielbicielka" i "Przygoda". Niestety, spektakl Cywińskiej jest dziwnie duszny, przytłaczający i nieświeży. Opowieść toczy się gdzieś obok, nie można w nią wejść, utożsamić się z którymś z bohaterów. Nie ma prawdziwych emocji, a klimat Singera został gdzieś zgubiony. I zbyt często