Bywa czasem, że mysz rodzi górę. Tym razem myszą okazał się poniedziałkowy spektakl Teatru Telewizji "Hamlet" w reżyserii Łukasza Barczyka, a górą - potężna, medialna obudowa tego przedsięwzięcia. Sam prezes Dworak poprzedzał emisję, patrząc w oczy pana dobrodzieja TVP, prezesa sponsorskiego banku, gazety lub czasopisma zachłystywały się na samą myśl o tym, co też czeka nas wieczorem w poniedziałek, zaś ideę, by "Hamleta" zwieźć do otchłani Wieliczki okrzyknięto jako genialną. I co? I nic. Dawno z ekranu mojego telewizora nie powiało tak rozpaczliwą nudą, dawno nie popłynęły równie ślorowate monologi i dawno też w teatrze nie doświadczałem tak daleko posuniętego poczucia bezsensu. Bezsensowne jest posługiwanie się dziś szacownym, ale budzącym wybuchy rechotu moich studentów, przekładem Paszkowskiego, skoro są tłumaczenia o wiele lepsze i mądrzejsze (Słomczyńskiego, Barańczaka). Bezsensowne jest powierzenie roli tytułowej aktorowi
Tytuł oryginalny
Był? Nie był!
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska nr 80