Nie potrafię zrozumieć, jakim cudem Hausner może sobie wyobrazić teatry czy muzea działające dla dobra publicznego, podczas gdy nie znają dnia ani godziny czy raczej roku ani miesiąca, bo ich funkcjonowanie zależy od tego, czy zdobędą grant lub sponsora - Jacek Żakowski [na zdjęciu] o planie reformy systemu kulturalnego Jerzego Hausnera.
Dzięki kampanii wyborczej przez parę tygodni mogliśmy bujać w obłokach. Teraz, niestety, na scenę wracają wypoczęci rządowi biurokraci, którzy nie poprzestają na epatowaniu nas ohydą partyjnych konkurentów, ale z nową energią zabierają się do przemeblowania świata. Pierwszy uderzył były SLD-owski wicepremier Hausner, którego Platforma najęła do przygotowania reformy instytucji kultury. To, co Hausner opowiedział Romanowi Pawłowskiemu w "Gazecie", Maciej Nowak trafnie nazwał banialukami. Bo Hausner intelektualnie utkwił w złotej legendzie lat 90., która jest bardzo piękna, ale ma tę słabość, że okazała się kiepsko przystawać do rzeczywistości i wywołała gigantyczny kryzys. Istotą problemu było to, że politycy, którzy nie umieli ogarnąć nowej rzeczywistości, abdykowali intelektualnie i przyjęli ideologiczną wymówkę, że rynek wszystko za nich załatwi. A rynek sporo załatwił, ale też dużo popsuł. Nikt go jednak nie śmiał kontrolo