Reżyser Michał Gieleta zaprzecza, by żądał pensji w wysokości 400 tys. zł rocznie, i twierdzi, że nie zrezygnował ze stanowiska dyrektora artystycznego Starego Teatru. Dementi składają też reżyserzy wymienieni w planach nowego dyrektora Marka Mikosa. Ministerstwo Kultury milczy - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.
Trwa zamieszanie wokół dyrekcji w Starym Teatrze w Krakowie. 1 września jego nowym szefem został wybrany w konkursie przez ministerialną komisję Marek Mikos - były dyrektor TVP Kielce i dziennikarz kulturalny "Gazety Wyborczej". Jego zastępcą i dyrektorem artystycznym miał być wymieniony w zwycięskim programie Michał Gieleta - pochodzący z Polski reżyser pracujący w offowych teatrach angielskich, a także w operze w USA, Wielkiej Brytanii czy RPA. Marek Mikos: Gieleta żądał 400 tys. rocznie Werdykt komisji był zaskoczeniem. Większość środowiska teatralnego nie kojarzyła nazwisk osób wybranych do kierowania jedną z najważniejszych polskich scen. Wybór nowego dyrektora Starego i jego program oprotestowali polscy reżyserzy teatralni. W obawie o kształt jednej z najważniejszych scen w kraju założyli gildię. Program Mikosa zawierał głównie krytykę poprzedników: Mikołaja Grabowskiego oraz Jana Klaty, i został negatywnie oceniony merytorycznie