Dwóch leserów angażuje publikę w budowę browaru, nowożeńcy wiodą ją w weselnym korowodzie, gigantyczne bańki wywołują radosny pisk. Takie rzeczy tylko na Wertepie - Objazdowym Festiwalu Teatralnym. Właśnie ruszył w trasę, jeszcze w niedzielę (26.07), ale też w następny weekend funduje trochę wzruszeń, mnóstwo śmiechu pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Bawią się mali, bawią się duzi, warto się wybrać przynajmniej na kilka godzin. Tu nastrój zmienia się co godzina, co godzina bowiem plenerowy festiwal teatralny, objeżdżający miejscowości na obrzeżu Puszczy Białowieskiej, proponuje kolejną prezentację. Czy będzie to historia krawca Niteczki, zagrana za pomocą rekwizytów, które zmieszczą się w walizce, czy zagrana przez Dunki duńska opowieść o zziębniętej dziewczynce (co tam, że właśnie żar leje się z nieba), barwny korowód weselny, czy prześmieszna historia w klimacie czeskich "Sąsiadów", w którą nagle wkręceni zostają widzowie i na scenie ostatecznie jest ich więcej niż samych aktorów. Oczywiście scena to w przypadku Wertepu pojęcie umowne, zmienia się bowiem co chwila - tu wykorzystywany jest każdy skrawek przestrzeni. W piątek (24.07) w Narewce teatry rozłożyły się nad zalewem. W sobotę (25.07) w Orli - na trawie między Gminnym Ośrodkiem Kultury, targowiskiem a piękną syna