Od początku III RP krytycy apelowali do artystów o sztukę zaangażowaną, dającą świadectwo niepokojów czasów transformacji. Udało się umiarkowanie. Przebudzenie nastąpiło podczas rządów PiS, 30-, 40-letni artyści poczuli, że muszą zgłosić swój sprzeciw wobec tego, co się wokół dzieje - pisze Mariusz Cieślik w Newsweeku Polska.
Stają naprzeciw siebie jak dwaj kowboje: prokurator Scurvy w szarawym garniturku i okularach oraz rewolucjonista Sajetan Tempe w skórzanej marynarce. Ale nie wyciągają pistoletów. Zaczynają się rozbierać, przyglądając się uważnie sobie nawzajem. I kiedy już się wydaje, że skończyli, bo zostali w samej bieliźnie, idą krok dalej. Zaglądają sobie w slipy. Z przodu i z tyłu. W tle tej sceny na telewizyjnych monitorach oglądamy obrazy z kamer przemysłowych: puste korytarze, tajemnicze przejścia i drzwi. Skojarzenie z pamiętną prezentacją prokuratora Engelkinga, dotyczącą tego, kto i kiedy miał odwiedzić Ryszarda Krauzego w warszawskim hotelu Marriott, co miało doprowadzić do ostrzeżenia Andrzeja Leppera, są jak najbardziej uzasadnione. Podobieństwo prokuratora Scurvy'ego do ministra Zbigniewa Ziobry również nie jest przypadkowe. A bohaterowie rozbierają się nie dla żartu, choć scena jest nieodparcie śmieszna, lecz szukają na sobie podsłuchów. W