EN

29.04.2013 Wersja do druku

Boguduchawinni. Sic!, czyli o tym, jak nie odbył się sąd nad "Siemaszką"

W swojej naiwności sądziłam, że debata pod hasłem "jakiego teatru Rzeszów potrzebuje", będzie debatą o kształcie teatru w ogóle. Jeden, dosłownie jeden, głos anonimowej, jak my tam prawie wszyscy, "wielbicielki teatru" przesądził o kierunku rozmowy wokół prywatnego "niesmaku" tej pani, wywołanym wizytą w Siemaszce w ciągu ostatniego roku - pisze Krystyna Lenkowska na blogu w Podkarpackim portalu opinii "Bisnes i Styl"

W końcu okazało się, że ten niesmak jest związany "z gołymi męskimi tyłkami" w sztuce "Boguduchawinni" (Sic!). Dyskutantka zapytana czy rzeczywiście gorszą ją takie sceny, odwróciła kota ogonem i powiedziała, że jej niesmak dotyczy poziomu realizacji sztuk proponowanych przez Teatr. Przy okazji dodała, że ubolewa nad zwolnieniem swojego kolegi, aktora. Szkoda, że prowadzącej nie udało się powrócić na tor tematyczny (próbowała, ale czas ograniczał oraz dwie "gadające głowy") po merytorycznym wprowadzeniu trzech decydentów rzeszowskich scen (swoją drogą, jeśliby oceniać tylko retorykę, słowa dyr. Cabana, jak dla mnie, były najbardziej frapujące). Było jak było, cenne, że BiS wpadł na pomysł takiej debaty, choć szkoda, że nie na żywo w mediach. Zadziwia mnie jednak przekłamanie redaktorskie owego zdarzenia w lokalnej GW (ogólnie mojej ulubionej gazecie ogólnopolskiej). Nie uwierzyłabym, gdybym tam osobiście nie była. Już sam tytuł

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Boguduchawinni. Sic!

Źródło:

Materiał nadesłany

Biznes i Styl online

Autor:

Krystyna Lenkowska

Data:

29.04.2013