Rok Moniuszkowski ujawnił cienie naszego stosunku do dorobku ojca polskiej opery narodowej. Dotyczy to również licznych instrumentalnych i wokalnych podróbek i przeróbek jego melodii, czym współcześni przerabiacze ocierają się jedynie o wielkość pana Stanisława, bo był on melodystą niedoścignionym - pisze Sławomir Pietras w tygodniuku Angora.
Przed kilku laty ogłoszony w ostatniej chwili Rok Feliksa Nowowiejskiego nie dał komukolwiek szansy na zorganizowanie wydarzeń, przygotowanie promocji, nagłośnienie medialne i zainteresowanie szerszego kręgu odbiorców w większości nieznanym, zapomnianym i niedocenionym dorobkiem kompozytora Roty, Legendy Bałtyku, oratorium Quo vadis, szeregu symfonii, licznych pieśni, muzyki baletowej i kameralnej. Inaczej rzecz się ma ze Stanisławem Moniuszką. Wszystkich tych zabiegów nie trzeba było dokonywać w związku z Rokiem Moniuszkowskim. Jego liczne pieśni śpiewają polskie chóry, wykonują i nagrywają soliści, studiują adepci wokalistyki. Piękną uwerturę koncertową "Bajka" grają orkiestry symfoniczne, a kantaty, utwory religijne i kwartety smyczkowe wykonują muzycy i śpiewacy. Z jego sześciu dzieł operowych Halka i Straszny dwór nie schodzą z teatralnych afiszy. "Hrabina", "Flis" i "Verbum nobile" pojawiają się rzadziej, a "Paria" tylko co pewien czas, mi