„Przez chwilę byłem w szoku. I nie chodziło wcale o strach związany z myślą o jakimś grzechu czy pomocy w samobójstwie. Szykowaliśmy się całą rodziną na to, że ojciec umrze we śnie, spokojnie. Że będzie gasł powoli. Szok, o którym mówię, wynikał z uświadomienia sobie, że ten scenariusz się nie ziści, że będzie tylko gorzej, że przekroczył granicę możliwych do zniesienia tortur. Ale był też drugi powód szoku. Że to, o co poprosił, jest objęte tabu, że to przestępstwo, rzecz nielegalna, wyrzucona ze sfery publicznej. I nawet wśród członków rodziny mówi się o tym ściszonym głosem” [1].
Eutanazja jest dozwolona w Holandii, Belgii, Luksemburgu, Kanadzie, Urugwaju, Portugalii, Hiszpanii, Albanii i Kolumbii; medycznie wspomagane samobójstwo jest legalne w Szwajcarii, Holandii, Belgii, Luksemburgu, Kanadzie, Portugalii, australijskich stanach Wiktoria i Australia Zachodnia oraz w amerykańskich stanach Hawaje, Vermont, Maine, Waszyngton, Oregon, Kolorado, New Jersey, Montana i Kalifornia.
Odzew, z jakim spotkała się literacka, a następnie teatralna opowieść Mateusza Pakuły [2] o towarzyszeniu umierającemu ojcu, Markowi Pakule, który w listopadzie 2019 roku zachorował na raka trzustki, pokazuje, że w Polsce coś się zmienia w kwestii eutanazji. Wielu odbiorców spektaklu i książki odnajdywało w Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję swoje rodzinne historie. Jak w soczewce odbija się w relacji Pakuły nieprzystawalność kultury mainstreamu z jej kultem fitness oraz etyki ukształtowanej przez kulturę chrześcijańską, a w Polsce modelowanej przez Kościół katolicki, do rzeczywistej sytuacji umierającego i opiekującej się nim rodziny; relacja obnaża pornografię umierania, ból, udrękę badań, operacji, pozbawione nadziei na kres cierpienie i intymne relacje.
Mateusz Pakuła, Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję, reżyseria: Mateusz Pakuła; Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach (2023); fot. Klaudyna Schubert
W XIX wieku istniały publiczne rytuały umierania, w których uczestniczyła rodzina, lokalna wspólnota, a w przypadku dostojników całe społeczeństwo. Śmierć w XX i XXI wieku stała się na pozór prywatną sprawą, wobec której chory i jego bliscy są bezradni, pozbawieni skryptów kulturowych – istniejącej od średniowiecza ars moriendi. Marcin, brat Mateusza, mówi o poczuciu bezsilności: „Oglądaliśmy umierającego tatę przez szybę. Mama pierwszy raz nie wiedziała, co robić” [3].
Postęp technologii medycznej sprawił, że proces odchodzenia wydłużył się, narażając często pacjentów na cierpienie, którego nie łagodzą środki przeciwbólowe – wbrew twierdzeniom entuzjastów opieki paliatywnej. Medycyna stawiająca parawan sterylności i higieny ukrywa rzeczywiste oblicze umierania. Nie jest jednak w stanie zapewnić godnych warunków cierpiącym. Lęk Marka Pakuły przed powrotem do szpitala pokazuje, że dzisiaj większe od strachu przed śmiercią są obawy przed upokorzeniem i brakiem intymności. O ile dawniej przerażała ludzi myśl, że mogą być pogrzebani za życia, to współcześnie jest to strach przed byciem nie-umarłym, stanie się biotechnologicznym cyborgiem. Ideały przyświecające powstaniu hospicjów – holistyczna opieka, zajęcie się cierpieniem wraz z jego wymiarem psychicznym i duchowym – skazane zostały na klęskę. Opieka paliatywna stała się częścią zarządzania tym samym systemem ekonomicznej wymiany, co krytykowana przez ruch hospicyjny medykalizacja. Podlega ona instytucjonalizacji, rutynizacji, biurokratyzacji, wszechwładnej biowładzy sprowadzającej człowieka do jego biologicznego wymiaru, „nagiego życia” – jak je nazywa Giorgio Agamben. Kontrowersyjna stała się sama idea wyłączenia ostatniej fazy życia z kontekstu egzystencji, otoczenia i więzi społecznych. Ruchy pro life utrzymują, że opieka paliatywna jest w mocy uśmierzyć każdy ból fizyczny i psychiczny, ale nie jest to prawdą – o czym zaświadczają lekarze i pielęgniarki.
Mateusz Pakuła, Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję, reżyseria: Mateusz Pakuła; Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach (2023); fot. Klaudyna Schubert
Paradoks neoliberalizmu polega na tym, że głosząc indywidualizm, autonomię, prawo do godności i jakości życia, jednocześnie wdraża mechanizmy kontroli przez prawo i medycynę. To w rękach lekarzy są środki przeciwbólowe i przyspieszające śmierć. Prawo do życia wraz z gwarancją (przynajmniej teoretycznie) innych praw, także do wolności, w państwach neoliberalnych jest ściśle związane z hasłem biopolityki w wydaniu państwa i Kościołów: „nie umieraj”. Nadmierna kodyfikacja i jurydyzacja moralności przyćmiła indywidualne decyzje etyczne. Wszelkie działania naruszające prawo są natychmiast zauważane, ograniczane i karane. Biurokracja nakazuje jednostce przejście przez procedury, według których zdolność do wyrażania swoich życzeń wymaga specjalnej wiedzy na temat rodzajów i sposobów argumentacji. Są one diametralnie różne od konkretnej sytuacji umierającego. Nie jest to kwestia poszerzenia autonomii, ale raczej innej formy kontroli społecznej, w której indywidualne decyzje muszą być zgodne z przyjętymi normami.
Mamy do czynienia z aporią procesów kulturowych: indywidualizmu i autorefleksyjności z jednej strony, a kumulacji instrumentów władzy w gestii medycyny i prawa z drugiej. Strategie biopolityki sprawiają, że kwestie życia i śmierci są obiektem politycznym podlegającym medycznym i legislacyjnym mechanizmom, które kontrolują, monitorują i organizują zbiorową śmiertelność. Nowoczesna biowładza ma moc – jak powiada Michel Foucault [4] – „skazywania na życie i zezwalania na śmierć”.
Te wszystkie procesy nadają ton debatom o eutanazji. Pojęcie to ma historię sięgającą starożytności, w języku greckim oznaczało „dobrą”, „spokojną” śmierć. Jednak współczesny dyskurs (jego kontury, niuanse oraz sam fakt bycia tematem publicznie dyskutowanym) są wytworem dwudziestowiecznych przemian kulturowych. Pluralizacja światopoglądów i w konsekwencji różne rozumienie pojęcia życia, sensu cierpienia czy też śmierci, dotyczy również bioetyki, dlatego nie daje ona jednoznacznych wskazówek rozstrzygających spory między rozmaitymi stanowiskami i decyzjami. Bioetyka kładzie nacisk na abstrakcyjne wybory i pomija zróżnicowanie kontekstów społecznych – instytucjonalnych uwarunkowań w poszczególnych państwach. Ponadto jednoznaczne rozstrzygnięcia kwestii końca życia rozmijają się z biograficzną perspektywą, która obejmuje człowieka wraz z jego konkretną historią i więziami z najbliższymi. Tymczasem porządek polityczno-prawny redukuje życie do jego biologicznego wymiaru.
Fasada dogmatu o „świętości życia” czy też w formule świeckiej „naczelnej wartości życia” stopniowo zostaje zachwiana pod wpływem nasilającej się niepewności i nieprzewidywalności. Używam pojęcia „niepewność”, by wyrazić rosnącą społeczną nieufność wobec biotechnologicznej rewolucji i ideologii neoliberalizmu. Dostrzegam rozłam między kulturą ponowoczesną z jej systemami sekurytyzacji a współczesną kulturą czasu kryzysu, kiedy już nie wierzymy w ich skuteczność. Tradycyjne normy społeczne i etyczne stają się jedynie maskami ukrywającymi dramat, który rozgrywa się na oddziałach intensywnej opieki medycznej, o czym najdobitniej pisze bioetyk Peter Singer [5]. Język, w jakim debatuje się o kwestiach życia i śmierci kształtuje zbiorową wyobraźnię. Przeciwnicy eutanazji i aborcji używają takich pojęć, jak „zabójstwo” i „morderstwo”. Kościół katolicki w Polsce stara się wyciszać publiczną debatę o eutanazji, nazywając ją przejawem „cywilizacji śmierci”. Narzuca społeczeństwu bezwzględne utrzymywanie przy życiu, które sprowadza do nienarodzonych i nie-umarłych.
Jedną z najbardziej wartościowych definicji eutanazji proponuje Małgorzata Szeroczyńska: „Szeroko pojęty czyn eutanatyczny polega na pozbawieniu życia – poprzez bezpośrednie lub pośrednie spowodowanie śmierci, niezapobieżenie jej nadejściu, ewentualnie pomocnictwo w samodzielnym odebraniu sobie życia – człowieka cierpiącego (fizycznie lub psychicznie) przez sprawcę motywowanego współczuciem, działającego dla dobra tej osoby w celu zapewnienia jej godnej śmierci poprzez wybawienie jej od zła, jakie stanowi dla niej to cierpienie, i postępującego zgodnie z wolą (wyrażoną lub odtworzoną) tej osoby, a przynajmniej nie wbrew jej woli” [6]. Definicja ta uwzględnia najważniejsze czynniki: fakt nadmiernego cierpienia, motyw osoby, która pomaga je zakończyć kierując się zrozumieniem dla biografii chorego i jej przekonaniami oraz wiedzą, iż przyspiesza jedynie proces umierania.
Eutanazja [7] w wielu krajach stała się racjonalną odpowiedzią na sprzeczności neoliberalizmu. Istnieją dwie formy śmierci medycznie asystowanej: eutanazja i wspomagane przez lekarza samobójstwo. W pierwszym przypadku bezpośrednio podane są środki powodujące śmierć, zaś w drugim pacjent sam zażywa je według recepty. Rozróżnia się eutanazję pośrednią, gdy działanie ma na celu łagodzenie bólu, a jej niezamierzonym skutkiem jest skrócenie życia, i eutanazję bezpośrednią, gdy ma ono na celu skrócenie życia. Autonomia osoby i jej godność są koronnym argumentem w debacie o eutanazji. Jednocześnie rosnące koszty opieki zdrowotnej przy wydłużonym procesie umierania, przyczyniły się do wzrostu poparcia dla niej.
Mateusz Pakuła słusznie mówi: „Najwyższa pora, byśmy zaczęli myśleć o eutanazji jako akcie łaski i miłosierdzia, empatycznym geście pomocy w sytuacji granicznej, skracaniu cierpienia, ratunku, a nie jako morderstwie czy współudziale w samobójstwie. Czas zmienić podejście do tej kwestii” [8].
Przypisy:
[1] Michał Nogaś, Usłyszałem od taty: „Pomóż mi odejść”, „Wymyślcie coś”. Najbardziej przejmujące było: „Chciałbym umrzeć jak pies”, „Wysokie Obcasy” magazyn „Gazety Wyborczej” 22 X 2022.
[2] Mateusz Pakuła, Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję, Nisza, Warszawa 2021. Książka otrzymała nagrody: Specjalną w konkursie Debiut Literacki – Pióro Roku 2021, im. Gombrowicza, Literacką Gdynia i ArtRage. 21 stycznia 2023 w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie i 27 stycznia 2023 w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach odbyła się premiera adaptacji książki w reżyserii autora. Spektakl został nagrodzony Grand Prix 29. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
[3] Dawid Dudko, Mateusz i Marcin Pakuła: nasz ojciec wył z bólu, a my razem z nim [wywiad], Onet.pl, 22 I 2023.
[4] Michel Foucault, Trzeba bronić społeczeństwa, KR, Warszawa 1998, s. 238.
[5] Peter Singer, O życiu i śmierci. Upadek etyki tradycyjnej, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1997.
[6] Małgorzata Szeroczyńska, Eutanazja i wspomagane samobójstwo na świecie, Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas, Kraków 2004, s. 57.
[7] Więcej o eutanazji piszę w książce: Anna E. Kubiak, Assisted Death in the Age of Biopolitics and Bioeconomy, Cambridge Scholars Publishing 2020.
[8] Nogaś, dz. cyt.