Za nami drugi dzień 27. Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lakowych. W czwartek zobaczyliśmy pięć spektakli, wszystkie konkursowe.
Bardzo podobał się "Jeż z mgły" - pogodne przedstawienie dla dzieci, pokazane przez pięcioosobowy zespół Charkowskiego Akademickiego Teatru Lalek. Nieduże, bardzo starannie "odrobione" lalki poruszały się w ramach prostokątnego ekranu. Światło wydobywało szczegóły obrazu, zaskakująco powiększając czy zniekształcając jego elementy. Powstawało wrażenie, że klasyczna, lalkowa historia o grupce przyjaciół oddających się miłemu nicnierobieniu jest jednocześnie fantastyczną, trójwymiarową, miękką animacją filmową, na każdym poziomie przenikniętą humorem. Zaskakiwał i bawił sam ruch lalek - np. kiedy w trakcie wspinaczki górka zamieniła się w grzyb. Kto nie widział, niech żałuje, bo artyści z Ukrainy pokazali się na tegorocznym festiwalu tylko ten jeden raz, oczywiście w konkursie. Zupełnie odmienny w nastroju i formie był drugi tego dnia spektakl przywieziony zza wschodniej granicy - litewski "Sandman" z Vilniaus Teatras Ll. Choć opart