"Podróż poślubna" w reż. Iwa Vedrala z Teatru im. Norwida w Jeleniej Górze i "Żyd" w reż. Roberta Talarczyka z Teatru Polskiego w Bielsku-Białej na XIII Konfrontacjach Teatralnych w Lublinie. Pisze Waldemar Sulisz w Dzienniku Wschodnim.
Na spektaklu "Podróż poślubna", rozpoczynającym 13 Międzynarodowy Festiwal "Konfrontacje Teatralne" nie było nawet 80 osób. Na głośnym i kontrowersyjnym "Żydzie" ponad połowa sali. Czy dla garstki zapaleńców warto jeszcze robić duży festiwal? Za dużą kasę? Ci, co na "Podróży poślubnej" Teatru jeleniogórskiego im. C. K. Norwida nie byli, stracili niewiele. "Chciałam się z nim jeć, a nie widziałam jeszcze jego chua" - mówi bohaterka spektaklu. Żydówka Masza chce się "jeć" z Niemcem, Güntherem von Nebeldorfem. Ale on woli kolekcjonować malarstwo żydowskich artystów. Masza lubi wódkę i kiszone ogórki. W międzyczasie lubi też na dyskotece wyrwać śniadego chłopca. "Rżnął się cudownie, ale był Żydem i zaraz chciał zakładać rodzinę" - wspomina. W spektaklu jest dużo krzyku, przez sceniczny harmider co raz przebijają się wulgarne odzywki. Czy taki teatr jest potrzebny do zrewidowania żydowskich i niemieckich stereotypów? Moim zd