Grupa pracowników białostockiego Teatru Dramatycznego ma już dosyć rządów dyrektora, Piotra Dąbrowskiego. Zarzucają mu nepotyzm, niegospodarność i działanie na szkodę teatru. Anonimowo.
Oficjalnie nikt z artystów nie chce się do tego "buntu" przyznać, szefowa teatralnych związków Krystyna Kacprowicz-Sokołowska też stanowczo zaprzecza, by coś na ten temat wiedziała. Sprawę bada policja. Poważne zarzuty Pismo niezadowolonych trafiło m.in. do prokuratury, policji, CBA, NIK, wojewody, marszałka, oraz ministerstwa kultury i Transparency International Polska. Ich najpoważniejsze zarzuty wobec Dąbrowskiego dotyczą wykorzystywania funkcji dyrektora do osiągnięcia własnych korzyści bądź przez członków najbliższej rodziny, m.in. zatrudnianie żony w charakterze asystentki i do opracowań muzycznych. - Dyrektor zawsze przestrzegał, by nie zatrudniać swojej żony na etacie, bo byłoby to sprzeczne z ustawą o finansach publicznych i niezgodne z prawem - mówi jedna z osób związanych z teatrem. - W przypadku umów innego rodzaju jest to jedynie łamanie dobrych obyczajów. I to może ludzi denerwować. Jako przykład niegospodarności pracownicy po