Iście komediowy, wręcz farsowy, zapowiadający wartką akcję schemat, mógłby zapewnić dobrą rozrywkę, jednak Wiśniewski - wydobywając intencję autorki - chciał pokazać, że w tekście tkwi coś więcej niż typy kochanków, zrzędzącej teściowej czy przyjaciółki zdradzanej żony - o spektaklu "Bella figura" Yasminy Rezy w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku pisze Wiktoria Formella z Nowej Siły Krytycznej.
Grzegorz Wiśniewski w polskiej prapremierze dramatu "Bella figura" Yasminy Rezy zainspirował się estetyką brutalizmu. Nie brak tu wulgaryzmów, aktów agresji, seksu czy nagości. Drapieżna inscenizacja przygotowana w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku nie pozostawia widza obojętnym, przypominając, że zrzucenie masek podtrzymujących konwenanse wydobywa ponure, zwierzęce instynkty. Przed rozpoczęciem spektaklu na rozbudowanym (kosztem kilku rzędów widowni) proscenium w czarnym samochodzie siedzi para kochanków wyruszających na randkę. Kamera zamontowana przy lusterku, rzucając rejestrowany obraz na stalową kurtynę, pozwala widzom śledzić emocje podróżujących. Początkowo znaczącym przesunięciem w stosunku do tekstu wydawało się obsadzenie w rolach Andrei i Borisa - u Rezy to ludzie w średnim wieku - niespełna trzydziestoletnich aktorów. Świat zdrad, zrzucania masek i toksycznych relacji nie przynależy jednak do określonej grupy wiekowej. Wiek przestał by�