XXXIII Warszawskie Spotkania Teatralne podsumowuje
Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Warszawskie Spotkania Teatralne skłaniają do pesymistycznych refleksji. Bo jeśli to, co obejrzeliśmy, jest reprezentatywne dla obecnego życia teatralnego w Polsce, to naszą Melpomenę toczy dziś ciężka choroba niemocy twórczej, artystycznej, intelektualnej. Diagnoza jest taka, iż mamy teatr bez ducha. Wydmuszkę bez uczuć i wiary. Zmienił się organizator Warszawskich Spotkań Teatralnych, a co za tym idzie - festiwal wrócił do źródła, czyli do Teatru Dramatycznego. Ta zmiana spowodowała, iż tegoroczny festiwal różni się od poprzednich przede wszystkim tym, że w tamtych edycjach dominowały klimaty wulgarnie seksualne, postrzegane prawie wyłącznie w wydaniu obsesyjnie dewiacyjnym, jak choćby natrętna wręcz promocja homoseksualizmu, prezentowane z lubością przez reżysera sceny kazirodcze itp. I takich spektakli na polskich scenach jest obecnie multum. Dobrze, że organizatorzy obecnego festiwalu nie ulegli "pokusie" nękania publiczności takim badziew