EN

24.04.2023, 12:14 Wersja do druku

Baśniowe kobiety Andersena

„Królowa Śniegu” Hansa Christiana Andersena w reż. Pawła Szkotaka w Teatrze Lalka w Warszawie. Pisze Marzena Kuraś w portalu Teatrologia.info.

fot. Marta Ankiersztejn

Andersenowski baśniowy świat wyczarowany na scenie warszawskiego Teatru Lalka zachwyca nie tylko dzieci, ale także dorosłych. Nic w tym dziwnego, gdyż sam autor w swych Dziennikach 1825-1895 pisał: „ Moje baśnie są w takim samym stopniu dla dorosłych, jak dla dzieci. […] dzieci rozumieją tylko anegdotę, a dopiero jako dorośli dostrzegają i pojmują resztę”. Andersen początkowo chciał zostać aktorem, już jako chłopiec lubił szyć ubrania dla lalek, które potem stawały się postaciami w domowym teatrzyku kukiełkowym. Teatr był mu bliski od najmłodszych lat.

Ponieważ nie powiodło mu się w zawodzie aktorskim, zaczął pisać sztuki i jako dramatopisarz zadebiutował w 1829 Miłością na wieży Mikołaja. Baśnie zaczął tworzyć wiele lat później i pomiędzy 1835 a 1872 rokiem powstało ich ponad 150. Jedną z najbardziej znanych, obok wielu innych, jest Królowa Śniegu, będąca czystym wytworem niepowtarzalnej wyobraźni autora.

Reżyser spektaklu, autor adaptacji i piosenek Paweł Szkotak, wszystkie główne wątki baśni uwzględnił w swej scenicznej realizacji, pozostając wierny tekstowi autora, także jego ironii i humorowi. Dzięki temu przedstawienie nie było przerażającą smutną opowieścią o losach – znanych chyba wszystkim – bohaterów, Gerdy i Kaja, a pełną ciepła, zaufania i nieugiętej woli historią, w której, co charakterystyczne dla baśniowej twórczości Andersena, dobro zwycięża. Nie można nie zauważyć, że do sukcesu spektaklu przyczynił się także nowy, z 2006 roku, znakomity przekład Bogusławy Sochańskiej, znawczyni pisarstwa Andersena, laureatki Duńskiej Nagrody dla Tłumacza Literackiego w 2014. Codzienny, prosty język dialogów duńskiego pisarza przełożyła Sochańska na współczesną polszczyznę, zachowując charakterystyczny nastrój i stylistyczną lekkość jego baśni.

W spektaklu, tak jak w literackim oryginale, zwierzęta, rośliny, przedmioty, obdarzone życiem i ludzkimi cechami charakteru, opowiadają o człowieku (znakomite piosenki i taniec kwiatów – powoju, tulipana i narcyza – w ogrodzie wróżki).

Przedstawienie rozpoczyna złośliwy, okropny troll, bajecznie grany w żywym planie przez Wojciecha Pałęckiego – barwna, dość dziwaczna postać, twórca zwierciadła, w którym wszystkie rzeczy piękne i dobre wyglądają okropnie, a złe i brzydkie są w nim wręcz doskonałe. Gdy okazała, półkolista, stojąca z przodu sceny tafla lustra zostaje rozbita (tu opuszczona w dół staje się miejscem, na którym rozgrywają się poszczególne sceny) i rozsypuje się na drobne kawałeczki oraz niewidoczny pył, oglądamy zjawiskowe widowisko – projekcję ogarniającą niemal cała scenę – niczym wybuch we wszechświecie rozprzestrzeniający po ziemi zło. Sekwencja ta powróci w zakończeniu spektaklu, stanowiąc niejako zamykającą klamrę, gdy Gerda będzie walczyła z ogromnymi, okrutnymi płatkami śniegu – przednimi strażami Królowej – zwyciężając, dzięki anielskiemu wsparciu, groźnych przeciwników broniących lodowego pałacu, w którym uwięziony został Kaj. Porywające obrazy, feeryczne światło (Karolina Gębska) i muzyka, niczym w formacie 3D, otaczają i nacierają wręcz na widzów, stwarzając iluzję wszechogarniającej magicznej przestrzeni.

Cała opowieść o Gerdzie poszukującej najbliższego przyjaciela biegnie w wartkim tempie. Każda scena skomponowana została i pod względem muzycznym, i plastycznym, i choreograficznym w idealnych wręcz proporcjach. Każda ma swoją dynamikę i napięcie, płynnie przechodzi w kolejny epizod, harmonijnie i konsekwentnie prowadząc do finałowego rozwiązania. Wielka to zasługa sprawnej reżyserii i współpracy Pawła Szkotaka z zespołem aktorskim (asystentką reżysera była Aneta Harasimczuk) ze scenografką, twórcami muzyki oraz z rozmachem przygotowanych projekcji.

Szkotak, założyciel, dyrektor i reżyser poznańskiego offowego Teatru Biuro Podróży, wystawiającego duże formy plenerowe, a także dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu (2003-2015), już w 2019 wyreżyserował spektakl dla dzieci. Był to Pinokio Carla Collodiego, do którego napisał także scenariusz. Nie jest to więc jego pierwszy kontakt z teatrem lalkowym. Zresztą – jak sam mówi – lubi nowe wyzwania i nowe teatralne formy.

Wszyscy występujący w Królowej Śniegu aktorzy to wytrawni artyści warszawskiej Lalki. Teatr pokazał już adaptację Andersenowskiej baśni w 2003 roku w reżyserii Ewy Sokół-Maleszy. Wówczas Aneta Harasimczuk grała Rozbójnicę i Laponkę, Aneta Jucejko-Pałęcka Finkę, a Grzegorz Feluś Wronę. Spektakl ten nagrodzony został przez Polski Ośrodek Międzynarodowego Stowarzyszenia Teatrów dla Dzieci i Młodzieży ASSITEJ.

fot. Marta Ankiersztejn

W obecnym wystawieniu Aneta Harasimczuk kreuje postać Gerdy. Cały czas obecna na scenie animuje smukłą, subtelną, ubraną we współczesny strój lalkę, jednocześnie wcielając się w postać dziewczynki i będąc czułą narratorką, dialogującą ze swą bohaterką. Podobnie grający Kaja Grzegorz Feluś zarówno prowadzi lalkę, jak i opowiada o swym bohaterze, będąc narratorem taktownym i „wiedzącym”. Relacje między aktorem i lalką, formujące tożsamość lalkowych postaci, budują przyjazną przestrzeń spotkania, przekładającą się także na relacje z widzami.

Znakomite kreacje stworzyła Aneta Jucejko-Pałęcka, w żywym planie jako Zbójnica i animatorka Małej Zbójniczki – lalki będącej niemal odwzorowaniem matki. Obie, choć niebezpieczne i agresywne, pokazane zostały z dużą dozą dystansu i sympatii.

Jucejko-Pałęcka była także znakomitą Wroną. W duecie z Wojciechem Pałęckim, jej wronim narzeczonym, w świetnych czarnych skrzydlatych kostiumach z dużymi ptasimi szponami, stworzyli zabawną, pełną humoru i ironii scenę spotkania z Gerdą i pomocy jej w dostaniu się do pałacu Księżniczki. Aktorka grała jeszcze Starą Kobietę-wróżkę oraz Finkę, a pięć kreowanych przez nią postaci było pokazem jej możliwości warsztatowych, budzącym wręcz podziw, jak szybko potrafi przejść transformację z jednej postaci w drugą.

Tytułowa postać – Królowa Śniegu – grana była przez Olgę Ryl-Krystianowską, która kreowała także Księżniczkę i Laponkę. Aktorka, grając w żywym planie, stworzyła postać Królowej pięknej i niedostępnej. W srebrzystej sukni, z błyszczącą, niczym z kawałków lodu, maską na twarzy, była wyniosłą władczynią swego lodowego, zimnego królestwa. Kaj-lalka w jej rękach stał się, w pełni tego słowa, zabawką, której chciała posiadać tylko po to, by sprawować nad nią nieograniczoną władzę. Chwilę później przeistaczała się w nieco znudzoną władczynię, animując lalkę Księżniczki, by znów w żywym planie zagrać silną Laponkę.

Przedstawienie przygotowane przez Szkotaka, tak jak baśnie Andersena, jest wielowymiarowe.. W swej warstwie prymarnej, najoczywistszej, nastawionej na najmłodszego widza poznajemy historię Gerdy i Kaja. W sferze metafizycznej to próba ukazania dobra i zła obecnego w świecie i mierzenia się z nim człowieka, którego los jest nieodgadniony. Z kolei na poziomie psychologicznym i społecznym jest to spektakl o kobietach. Kobietach silnych, zdecydowanych, zdolnych do dźwigania swego losu. Kolejne sceniczne epizody, wierne baśniowemu pierwowzorowi, ukazują róże typy kobiet. Poznajemy Gerdę, dziewczynkę czułą, wrażliwą, której czystość i siła uczucia, odwaga i determinacja pozwalają osiągnąć to, co wydaje się nieosiągalne. Wróżka, która wyciąga łódkę z porwaną przez nurt rzeki Gerdą, jest samotną, pogodną staruszką marzącą, by mieć przy sobie tak dobrą i ładną dziewczynkę. Zaczarowuje ją, by zapomniała o tym, co w jej życiu najważniejsze, została z nią i cieszyła się pięknymi kwiatkami w ogródku. Następną kobietą, którą Gerda spotyka na swej drodze, jest Księżniczka – mądra, bogata władczyni, nieco znudzona swym życiem, pragnąca zdobyć godnego siebie męża. Zupełnie odmiennym indywiduami są Zbójnica-matka i jej córka Mała Zbójniczka – kobiety dzikie, ordynarne i agresywne, gotowe nawet do zabójstwa. Laponka, do której przywiózł Gerdę renifer (Wojciech Pałęcki), mieszkająca blisko koła podbiegunowego, posługująca się niezrozumiałym saamskim językiem, to osoba silna, dzielna, sama radząca sobie z trudami życia w kraju, gdzie śnieg leży przez większą cześć roku. Z kolei Finka to rozsądna, przenikliwa, trzeźwo myśląca kobieta z dużym doświadczeniem, potrafiąca w najtrudniejszych sytuacjach zachować roztropność i przenikliwość. Ciekawe, że właściwie poza Kajem (jest jeszcze tylko mąż Księżniczki) nie ma w spektaklu mężczyzn. To świat kobiet, których współdziałanie i chęć pomocy Gerdzie umożliwiają jej odzyskanie przyjaciela z rąk Królowej Śniegu. Słowo „wieczność”, wprowadzające przestrzeń metafizyki i pewną tajemniczość, którego Kaj nie mógł ułożyć z lodowych klocków, a które miało mu przynieść wolność, nagle, gdy kawałek szkła wypadł z jego oka i rozpoznał ukochaną Gerdę, ułożyło się samo.

Nie można nie wspomnieć pięknej, minimalistycznej scenografii Martyny Kander z projekcjami Jagody Chalcińskiej, ukazującymi magię przestworzy niebieskich, małe kolorowe domki niczym z rodzinnego miasteczka Andersena, stojący na wzgórzu zamek Księżniczki czy piękno otaczającej natury. Muzyka Łukasza Matuszyka, z którym Szkotak pracował już wcześniej, współbrzmiąca z charakterem i estetyką spektaklu, piosenki w wykonaniu aktorów, a zwłaszcza piosenka Gerdy i Kaja, zmieniona tu na polski utwór „Ty pójdziesz górą, a ja doliną / Ty zakwitniesz różą, a ja Kaliną”, wprowadzają rodzime elementy, bliskie polskiemu widzowi.

Lalki (Gerda, Kaj, Księżniczka, Książę, Wrony, Renifer, Ptaki) autorstwa Rafała Rudnika, proste i bardzo współczesne, tak jak i język, gra aktorów, znakomite kostiumy i scenografia, projekcje i światło, tworzą barwne, wielowymiarowe przedstawienie tak dla dzieci, jak i dla dorosłych, które na długo pozostanie w pamięci.

Warto także wspomnieć o programie, w graficznym opracowaniu Roberta Czajki, będącym jednocześnie wycinanką dla dzieci z ilustracjami do kolorowania Vilhelma Pedersena, ilustratora pierwszych wydań baśni Andersena.

Tytuł oryginalny

Baśniowe kobiety Andersena

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Marzena Kuraś

Data publikacji oryginału:

20.04.2023