Moroz: Już na starcie czuję, a raczej po twojej minie wnoszę, że podróż do Torunia, miasta, które podobno niezwykle lubisz, nie przemieni się w dobre wspomnienie?
Skrzydelski: Za dużo zdradzasz. Chcesz w ten sposób ustawić dyskusję, ułatwić sobie zadanie? Że niby ja malkontent, a ty człowiek widzący świat w jaśniejszych barwach? Przepraszam bardzo, ale co jest dziwnego w tym, że liczyłem na więcej? Uważam Łukasza Kosa – przynajmniej tak go zapamiętałem z lat dawniejszych – za rozsądnego reżysera. I zapewne w tej kwestii nie zmieniło się tak wiele. Z tym że teraz wystawił Czechowa. A w takiej sytuacji nawet rozsądni tracą głowę z powodu skali zadania, gubią się w chaosie własnych chęci, brną w ślepe uliczki interpretacji, łapią się tysiąca tematów naraz.