Skrzydelski: Dziś będzie o seksie.
Moroz: Bez przesady. Temat wydaje się szerszy. Poza tym jest wystarczająco gorąco w sensie meteorologicznym.
Skrzydelski: „Piknik pod Wiszącą Skałą” też przebiega w upalnej atmosferze, co daje się odczuć przede wszystkim w słynnym filmie Petera Weira z 1975 r.
Moroz: Film był wybitny, ale spektakl Teatru Narodowego odwołuje się do nieco wcześniejszej literatury. Od razu zaznaczmy, że w podtytule reżyserka Lena Frankiewicz zapisała: „nowa adaptacja sceniczna powieści Joan Lindsay”. Co w pewnym sensie zaświadcza o artystycznej uczciwości: jeśli przepisujemy, to głośno się do tego przyznajemy, i to na afiszu.